Współczesny koniec świata

Mówiło się, że koniec świata ma nastąpić wraz z końcem Kalendarza Majów. Według nas było to jakieś gigantyczne nieporozumienie – koniec świata (i okolic) nastąpić miał wtedy, gdy Borys Szyc wystąpiłby w roli Hamleta… I tak oto świat zadrżał w posadach… Zapraszamy na serię POZNAJEMY WARSZAWĘ POPRZEZ TEATR – Hamlet w Teatrze Współczesnym.

Hamlet

Istnieje taka utarta opinia, że Hamleta chce zagrać każdy aktor i to ponoć niezależnie od płci. Wszak w czasach starożytnych czy elżbietańskich rolę kobiet grali mężczyźni, czemu więc dziś – w dobie feminizmu – męskiej roli nie mogłaby odegrać kobieta? Cóż, chciałby, chciałby – ale czy powinien? Czy naprawdę każdy aktor jest w stanie zmierzyć się z tym zadaniem?

Prawda jest taka, że gdy zmęczony codzienną ganianiną człowiek wybiera się do teatru na blisko czterogodzinny spektakl, to oczekuje prawdziwych fajerwerków! A tu z miejsca przytłacza go zaduch w sali i rozmiar sceny Teatru Współczesnego, która do wystawiania Szekspirowskich dzieł wydaje się być tak jakoś nieco za skromna… Ale nie oceniajmy po pozorach, wszak wiadomo, że polska kultura jest mocno niedofinansowana, więc czemu tu się dziwić – warunki są, jakie są, profesjonalista potraktuje to jak wyzwanie, a nie przeszkodę!

HamletNie wiemy, czy takie było zamierzenie reżysera, ale Borys Szyc w tej sztuce po prostu błyszczy, a wszystko inne zepchnięte zostało zdecydowanie na drugi tor. Nie chodzi nawet o to, że Szyc gra rolę tytułową – wiadomo, że w takim wypadku powinien się wyróżniać – ale w spektaklu bierze przecież udział cały tabun wspaniałych aktorów, a są oni niemal niewidoczni na scenie. Zastanawialiśmy się więc, czy specjalnie stali się na pół przeźroczyści, czy też Szyc przyćmił ich swoim talentem? I czy naprawdę aż tak brakuje na warszawskich scenach aktorek w odpowiednim wieku, że rolę matek muszą odgrywać młodsze koleżanki? Do roli Ofelii, podobnie jak do Hamleta, również trzeba dorosnąć, przede wszystkim aktorsko…

Jednak to już wszystko na temat braków, bo reszta to same pozytywy – od fantastycznej, mrocznej, prostej, minimalistycznej scenografii, która nie przytłaczała i nie odciągała uwagi od ważkości wypowiadanych kwestii, przez kostiumy – niby współczesne, a jednak w rozsądnym i przyjemnym dla oka nawiązaniu do epoki, aż po doskonale zsynchronizowane światło i efekty dźwiękowe. Trzeba też przyznać, że niektóre postaci drugoplanowe były prawdziwymi perełkami, chociażby na wskroś satyryczny Sławomir Orzechowski w roli Poloniusza czy Krzysztof Kowalewski, który pojawił się na scenie jako grabarz dosłownie na chwilę, ale zapadł w pamięć i serca.

Ale co tam scenografia, co tam oświetlenie – Szyc, Szyc i jeszcze raz Szyc! Swojego Hamleta ODEGRAŁ, chociaż była obawa, że go PRZEGRA. Jednak odegrał i to jak! Był po prostu niesamowity!

Hamlet w wykonaniu Szyca jest przede wszystkim inteligentny i świadomy mechanizmu pułapki, w jaką się zaplątał i z której nie ma wyjścia. Bezkrytyczna miłość do ojca i chęć zemsty wyniszcza go krok po kroku. Odpycha od siebie miłość, gdyż wie, że co innego jest mu przeznaczone. Nie ma szans na zaznanie nawet chwili spokoju. Prowokuje i szydzi, wytyka cudze, ale i swoje słabości. Jego ironia osiąga poziom mistrzowski. Momenty komediowe kwitowane są gromkim śmiechem, w czasie fragmentów dramatycznych na widowni zapada cisza, wszyscy słuchają w skupieniu. Ten na scenie to nie Borys Szyc, to Hamlet z krwi i kości. Gdy szarpie się ze swoją matką, Gertrudą, wszyscy wstrzymują oddech, a gdy pojedynkuje się z Laertesem – widzowie kibicują mu z ogromnym przejęciem.    Hamlet

HamletW wywiadzie, w którym opowiadał o przygotowaniach do roli, Szyc powiedział, że czuł się, jakby przechodził kurs na Oxfordzie. Włożył w tę rolę ogrom pracy, co faktycznie widać. Chociaż wcześniej zagrał Józefa K. i Płatonowa, to jednak – trzeba powiedzieć otwarcie – to właśnie Hamlet jest życiową rolą Borysa Szyca. Dziwy nad dziwami: Szyc zagrał Hamleta, a świat się nie skończył! Mało tego – Warszawa, Polska i świat przekonały się o tym, że mają na swojej scenie zdolnego, młodego aktora, takiego do tańca i do różańca, który to i w pociągu, i na drągu… W holiłódzie mogą już zacząć żałować, że powycinali sceny z jego udziałem.

Panie Borysie, chapeau bas! Mamy nadzieję, że nie powiedział Pan jeszcze ostatniego słowa!

 varsavskie_dialogi

vars

Muszę się do czegoś przyznać – w scenie monologu, gdzie padają słowa Być, albo nie być, brakowało mi czaszki, którą Hamlet trzymałby w dłoni.

sava

Ale wiesz, że to tylko stereotyp? Ludzie właśnie tak kojarzą Hamleta, zapominając o scenie z grabarzem i czaszką Yoricka.

vars

Wiem, wiem, ale mimo wszystko…

sava

W takim razie ja też z czegoś ci się zwierzę… Jestem trochę rozczarowana, bo myślałam, że Borys Szyc – jak na Hamleta przystało – wystąpi w rajtuzach!

vars

Dobre! Szczerze powiedziawszy mam trochę mieszane uczucia… Jakoś dziwnie było widzieć na scenie Hamleta i słyszeć głos lemura z reklamy telewizji satelitarnej…

zlota_mysl_varsa

Rolą Hamleta Borys Szyc pogrzebał wszystkie „Kac Wawy” czy „Rankingi gwiazd”

– może z satysfakcją i czystym sumieniem splunąć z góry na ich groby i grać dalej.

 

 

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *