Legenda o kamiennym niedźwiedziu

wpis w: Legendy, SEZON 2 | 2

Ostatnimi czasy Sava przeprowadza pewne analizy, eksperymenty i testy, żeby zorientować się, ile i co konkretnie wiedzą młodzi ludzie na temat Warszawy. Badania te prowadzi głównie na terenie uczelni, podpytując studentów trzech kierunków (żeby była różnorodność i większa szansa na miarodajność)  o stołeczne zabytki, ciekawostki oraz – specjalnie na potrzeby tej serii – legendy warszawskie. Póki co wyniki są, powiedzmy sobie szczerze, niezadowalające. Okazało się, że 19 na 20 zapytanym osobom nie jest znana np. Legenda o kamiennym niedźwiedziu, 16 osób nie potrafiło wskazać, gdzie ów niedźwiedź się znajduje. Tak po prawdzie, to i legendę o Bazyliszku czy Złotej kaczce wiele osób zna tylko z nazwy. Wydaje się nam więc, że im więcej stron, na których można owe legendy znaleźć, tym większa szansa na to, że pozna je szerszy krąg osób – podkreślmy to ponownie. A naprawdę warto znać te piękne historie, dlatego też postanowiliśmy, że dziś w cyklu POZNAJEMY WARSZAWĘ POPRZEZ LEGENDY zostanie zaprezentowana właśnie Legenda o kamiennym niedźwiedziu. Ale czy oby na pewno jest to… niedźwiedź?

00mLEGENDA O KAMIENNYM NIEDŹWIEDZIU

Dawno temu na Mazowszu żył pewien książę. Był on dobrze zbudowany i silny niczym niedźwiedź, dlatego tak właśnie o nim mówiono – Książę Niedźwiedź. Niedźwiedzia zresztą przypominał także z wyglądu, co niestety było powodem tego, że panny od niego stroniły. Książę był nieszczęśliwy, pragnął znaleźć miłość i w końcu poznał piękną dziewczynę, w której się zakochał. Bał się jednak, że jego wygląd zniechęci pannę, dlatego długo zwlekał z wyznaniem jej swoich uczuć. Wreszcie zebrał się na odwagę i udał się w stronę kościoła jezuitów, gdzie wybranka jego serca chadzała na msze, miał więc nadzieję, że ją tam spotka. I faktycznie tak się stało. Ujrzał ją wychodzącą z kościoła, ale przy jej boku stał przystojny mężczyzna, a dziewczyna ubrana była w suknię ślubną. Książę zrozumiał, że czekał zbyt długo. Z żalu padł na kolana i gorzko zapłakał. Jego serce nie wytrzymało bólu niespełnionej miłości. Książę zaczął tracić ludzkie kształty i zamienił się w prawdziwego niedźwiedzia, zwiesił smutno głowę, a w końcu – skamieniał. Do dziś czuwa na stopniach kościoła i czeka na swą miłość. Legenda głosi, że gdy ją odnajdzie, odzyska ludzką postać i będzie w końcu szczęśliwy wraz z tą, która odda mu swe serce nie zważając na niedźwiedzi wygląd.

CZY TO FAKTYCZNIE NIEDŹWIEDŹ?

Legenda o kamiennym niedźwiedziu to ulubiona warszawska legenda Savy, niezależnie od tego, czy została ona „dorobiona” nieco na siłę. Ale czy ten nieszczęśnik na schodach kościoła przy ul. Świętojańskiej faktycznie kryje się pod postacią niedźwiedzia? Vars nazwał go kiedyś… psem diabła. Nie jest to brak respektu, żebyśmy się dobrze zrozumieli, prawda jest jednak taka, że biedne stworzenie rzeczywiście urodą nie grzeszy i trudno określić, co tak naprawdę przedstawia. Jak na niedźwiedzia ma dość zniekształcone proporcje, ogromne pazury i zdecydowanie zbyt długi ogon.

kamienny niedzwiedzZ daleka od biedy może to być niedźwiedź, ale z bliska? Z bliska przypomina stwora z długim ogonem i pazurami. Niektórzy twierdzą, że to wcale nie jest niedźwiedź, a lwica, dyskusje trwają od lat. Może to być prawda powstać miały bowiem dwie figury – niedźwiedzia i lwa, dłuta Jana Jerzego Plerscha, warszawskiego rzeźbiarza. Obie miały też być ustawione w kościele ojców pijarów przy ulicy Długiej, którego patronami – obok Matki Bożej Zwycięskiej – byli także dwaj bracia, św. Prym i św. Felicjan, męczennicy rzymscy. Rzeźbie pierwszego z nich przypisany był lew, a drugiemu – niedźwiedź. Figury zostały przeniesione na ul. Świętojańską w XIX wieku, kiedy to kościół ojców pijarów został przekształcony na cerkiew. Niestety podczas powstania warszawskiego w 1944 roku jedna z figur została zniszczona, spierano się co do tego, która to była rzeźba. Ostał się lew czy niedźwiedź? A może raczej jest to połączenie owych dwóch rzeźb czy raczej tego, co zostało po wojennych zniszczeniach? Obecnie rzeźba wygląda nieco lepiej, ale jeszcze całkiem niedawno była w stanie opłakanym, a próbę rekonstrukcji widać było całkiem wyraźnie.

Istnieje też inna historia związana z tezą, jakoby rzeźba miała przedstawiać lwa – miał on pochodzić z pomnika Macieja Kazimierza Sarbiewskiego herbu Prawdzic, a w tymże herbie widnieje właśnie lew. Forumowicze i warszawscy szperacze optują jednak raczej za pierwszą wersją.

Tak czy inaczej, legenda jest bardzo romantyczna i daje człowiekowi wewnętrzne przekonanie, że szlachetne uczucie potrafi zmiękczyć nawet skałę. Dlatego warto przystanąć i pogłaskać rzeźbę podczas spaceru po Starówce. Może to jednak książę pod postacią kamiennego niedźwiedzio-lwa? A tylko prawdziwa miłość może przywrócić mu ludzką postać i ofiarować szansę na szczęście.

legenda o kamiennym niedzwiedziu vars_sava

2 Responses

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *