Hala Koszyki

Podobnie jak pół Warszawy i cała warszawka na Koszyki pojechaliśmy z czystej ciekawości – po prostu chcieliśmy się przekonać, jak wygląda słynna Hala Koszyki po remoncie. Czy to jeszcze faktycznie hala z dawnym duchem czy już tylko duch starej hali? Czy powitają nas nadal Syrenka i Byk? Na owe oględziny celowo wybraliśmy sobotni wieczór – żeby było tłocznie i gwarno, czyli autentycznie. Przekonamy się op tym w serii POZNAJEMY WARSZAWĘ POPRZEZ ARCHITEKTURĘ. I przy okazji powróciły też VarSavskie Dialogi.

Hala Koszyki

 

HALA KOSZYKI

 

sava

Wiesz skąd się wzięła nazwa Koszyki?

vars

Rozumiem, że nie od koszyków sklepowych?

sava

No właśnie nie od tego. Szukałam jakichś informacji w książce Kwiryny Handke Dzieje Warszawy nazwami pisane, ale tam było tylko o tym, że hale targowe wybudowano na terenie dawnego folwarku, natomiast w Koszykach Pełnych Historii wyczytałam, że nazwa nie pochodzi od sklepowych koszy ani od wyplatanych koszyków, a od od wałów marszałka wielkiego koronnego, Stanisława Lubomirskiego, który ogrodził Warszawę okopami wzmocnionymi koszami wiklinowymi. Wał przebiegał m.in. właśnie przez dzisiejszą Koszykową. Ponoć miał chronić przed epidemią cholery, ale mówi się też, że chodziło po prostu o opłaty pobierane przy wjeździe do miasta. 

vars

Jeżeli nie wiadomo, o co chodzi, to zawsze chodzi o pieniądze! Jak Hala Koszyki była rozbierana, to też mało kto wierzył, że takiego terenu nie przehandlują pod biurowce albo apartamentowce. Na ówczesnej konserwator zabytków wieszali psy za to, że się zgodziła na rozbiórkę. Wrzało jak w ulu, ale w sumie co się dziwić – sto lat żywej historii, a tu nagle cegły rozebrane, stalowa konstrukcja wywieziona…

sava

Szkoda, co tu dużo mówić. Po prostu szkoda…

vars

Pewnie, że szkoda. Osławiona Hala Koszyki to swego rodzaju legenda, a masa ludzi nadal pamięta czasy jej świetności. W takich sytuacjach często biorą górę emocje. No jasne, że dziwnie jakoś człowiekowi, gdy wyburzają budynki, które przez całe jego życie były integralną częścią miasta. Tak było z Supersamem, z Sezamem, tak jest teraz z Pawilonem Emilia, tak było też i z Koszykami. Tylko trzeba brać pod uwagę chociażby stan techniczny tych budynków i możliwość ich ewentualnego zawalenia się – a to przy sentymentach schodzi zawsze jakoś dziwnie na drugi plan…

sava

To prawda, ta hala przeszła bombardowanie i pożary, co na pewno miało negatywny wpływ na fundamenty, ściany i ogólnie całą konstrukcję. Posłuchaj, co napisali w tej broszurze o historii hal: Koszyki wyszły nawet niedraśnięte z nalotów niemieckich z września 1939 roku, halę zbombardowali dopiero Sowieci. To ciągle mało znany fragment naszej historii: w nocy z 12 na 13 maja 1943 roku nadleciały nad Warszawę sowieckie bombowce z zamiarem zniszczenia torów kolejowych i dworców. Bomby poleciały jednak na rejony zasiedlone przez zwykłych mieszkańców. Zginęło 300 osób, zniszczono ponad 60 budynków, jedna z bomb trafiła też halę na Koszykach, co naruszyło jej stalową konstrukcję.[1]

vars

Sama widzisz…

sava

Tylko że rozum podpowiada jedno, ale serce upomina się o drugie. Nie ma się co dziwić, że ludzie wychodzą z transparentami i protestują, przecież tu chodzi o ich wspomnienia, często nawet z dzieciństwa, o całe ich życie. Nowe osiedla i biurowce powstają jak grzyby po deszczu, więc w sumie dobrze, że są i tacy, którym na czymś jeszcze zależy, którym się chce wyjść na ulice i powiedzieć: Hola, hola, ejże, a co wy tu wyprawiacie?! Dlaczego chcecie zniszczyć nasze wspomnienia? Pamiętasz, jak ludzie żegnali się z kinem Femina? Zebrali się i wspólnie śpiewali warszawskie piosenki. Obcy ludzie – stali, śpiewali, wspominali. Żal im było miejsca, które znały kolejne pokolenia warszawiaków. Deweloper obiecywał wybudować chociaż jedną salę kinową. Ktoś w to uwierzył? Nikt! Dopóki faktycznie nie wyświetlą tam filmu, to nie ma o czym gadać.

vars

Mieliśmy niefart być akurat w pobliżu i stać się przypadkowymi świadkami wyburzania – cała sąsiednia ściana się trzęsła!

sava

Zobacz, tak samo było z Koszykami – w broszurze opisana jest nie tylko historia hali, ale też wspomnienia warszawiaków. Warto poczytać. Wśród nich o Koszykach opowiada pani Elżbieta Wichrowska, fryzjerka rocznik 1949. Pracowała w swoim zakładzie na Koszykowej od lat 70. i powiedziała: – Jak hala zniknęła, to wszyscy się czuliśmy, jakby ktoś nam odciął rękę.[2] W czasie rozbiórki hal wycyganiła od budowlańców cegły, żeby mieć na pamiątkę na wszelki wypadek, jeżeli hale by miały nie powstać. Trudno było uwierzyć, że odbudują hale, skoro najpierw rozebrali je do żywego, potem była dziura w ziemi, a na koniec budowa całkiem stanęła, bo był kryzys finansowy. 

vars

Stanęła, ale potem znów ruszyła i dobrnęła do końca. Czasem trzeba po prostu odrobiny zaufania. Mieszkańcy patrzą na tego typu sprawy zupełnie inaczej niż architekci czy deweloperzy – przede wszystkim nie myślą perspektywicznie, a już na pewno często nie chcą okazać chociażby odrobiny dobrej woli ani, tym bardziej, cierpliwości. Wszystko powinno być zrobione na już, na teraz, bez korków, bez objazdów, bez gruzu, pyłu, hałasu. Ma być ładnie, tanio, a inwestycja, rzecz jasna, musi mieć w poważaniu historię i tradycję, ale też iść z duchem czasu. I oczywiście nie może przy tym ucierpieć żadne drzewo, żaden krzak ani żaden gołąb warszawski. Tylko jak tu wszystkim dogodzić?

sava

Wszystkim się nie da, to pewne, ale myślę, że w tym wypadku ludzie najpierw obawiali się, że zamiast hal wybudują biurowce. A jak się okazało, że hale jednak powstaną, to zaczęli się zastanawiać, czy nowym budynkom faktycznie uda się nawiązać wyglądem i atmosferą do dawnych hal, czy to będzie tylko taka wydmuszka udająca to, co kiedyś było.

vars

Podobne rekonstrukcje zostały przeprowadzone w kilku innych miejscach Europy – może Warszawa nie chciała być gorsza?

sava

Tylko że próby rewitalizacji, a tym bardziej modernizacji, nie zawsze wychodzą na dobre samemu budynkowi. Przede wszystkim trzeba by się zastanowić, o rewitalizacji hali z którego okresu mowa – tej pierwotnej? Tej Gierkowskiej? Tej oblepionej kolorowymi szyldami i reklamami z lat 90.? Wiadomo, że w ciągu 100 lat Hala Koszyki przeszła pewne remonty i zmiany. Pomyśl, że architekt hali, Juliusz Dzierżanowski, był młodszy od nas, gdy zaczynał projekt. Nowi architekci przyznali, że to było wyzwanie wielopłaszczyznowe, musieli się zmierzyć nie tylko z legendą kultowego miejsca, ale też stawić czoła problemom technicznym.

vars

Właściwie już od samego początku byli skazani na krytykę wielu pokoleń warszawiaków, a może nawet na potępienie…

sava

Żeby zrealizować tego typu projekt, trzeba mieć nie tylko genialny wprost pomysł i wizję, ale też odwagę, nie oszukujmy się.

vars

Myślę, że i dla varsavianistów, i dla mieszkańców ważne było to, żeby jednak uszanować sto lat tradycji i wspomnień, więc może jednak trzeba docenić fakt, że mimo zmian i pewnych innowacji odpowiadających współczesnym założeniom budowlanym, starano się wykorzystać oryginalne elementy, takie jak część stalowego stelaża, kratownicę, schody, okrągły portal, ceramiczne kafelki na podłodze, czy też to, że poddano rewitalizacji oficyny bramne, spod tynku odsłonięto malowane szyldy, a wiele elementów mozolnie odbudowano, mimo że brakowało dokumentacji i zdjęć.

sava

No tak, docenić się powinno, nie przeczę, tylko że teraz można się wykłócać, czy w związku z tym nadal mówimy o zabytku czy jest to już tylko imitacja, mniej lub bardziej udane nawiązanie i próba odtworzenia klimatu dawnej hali. W sumie, to sama nie jestem w stanie ocenić, jak to w rzeczywistości wyszło. Niektórzy varsavianiści już się na swoich blogach i portalach z oburzenia przewracają, ale są i tacy, którzy z zadowoleniem obserwują próbę kontynuacji oraz połączenia historii, tradycji, sztuki i architektury.

vars

A za 100 lat Warszawa będzie się pewnie na nowo zmagać z tym problemem… Ciekawe, czy wtedy podejmą jakieś lepsze decyzje, które zadowolą więcej osób?

sava

Już podniosły się głosy, że z tej dawnej, targowej hali praktycznie nic nie zostało, ponieważ w kunsztownie odbudowanych i odrestaurowanych ścianach nie można już ot tak kupić marchewki i ziemniaków, bo nawet sklep spożywczy został zepchnięty do podziemia, ale za to możemy spróbować przysmaków z całego świata. Tylko o co tak naprawdę chodzi? Skoro odtworzyli konstrukcję i architekturę hali, to dlaczego nie można było odtworzyć też jej dawnej funkcji?

vars

Pewnie dlatego, że czasy się zmieniły i w tej chwili potrzeba rynku jest po prostu inna. W Warszawie jest cała masa centrów handlowych, jest też sporo targowisk, mamy nawet biobazary. A taka gastronomiczna hala jest swego rodzaju nowością. W tym momencie dziejowym w Warszawie powstają nowe przekąskownie i food trucki. Jedne po drugich i na dodatek tuż obok siebie. Wszystkie jakoś sobie radzą, a wręcz są oblegane. Tego typu miejsca są po prostu modne, mają swoich stałych bywalców, czy raczej – wyznawców. Póki co wiernych, ale moda szybko się zmienia, szybko przemija. Dzisiaj te miejsca są modne, więc i potrzebne, ale za pięć, dziesięć lat gusta się zmienią, więc być może i Hala Koszyki zmieni swoje przeznaczenie.
sava
W sumie i racja…
vars
 
Przypomnij sobie, jak w lato był oblegany Nocny Market. Ludzie przyzwyczaili się, że mają wybór rozmaitych przekąsek w jednym miejscu, wśród tłumu, gwaru, głośnej muzyki, więc otwarcie Koszyków w jakimś sensie przedłużyło tamten event, tylko teraz, przy zmianie sezonu i pogody, impreza przeniosła się pod dach, do ogrzewanego budynku z imponująco długim kontuarem i wiecznie zajętymi stolikami. Żeby dostać porcję, trzeba modnie swoje odstać, ale to oczywiście nic nie szkodzi, wręcz przeciwnie, dzięki temu jest co opowiadać znajomym na portalach społecznościowych. I machina się kręci.

sava

Trzeba przyznać, że miejscówka ma klimat, ale z pewnością nie można tu mówić o klimacie starej hali. To taki dość typowy znak czasu, połączenie sztuki kulinarnej z architekturą krzyczącą: Tak, historio, pamiętamy o tobie, nie popełniamy błędu naszych kolegów-modernistów, którzy swoją historię pisali młotkiem i kilofem. Czy jest to połączenie nietuzinkowe, to już raczej każdy sam musi ocenić. Ja mam jakoś nieodparte wrażenie, że niby nowe, ale już było, bo takich miejsc jest dużo, tylko teraz zebrali je po prostu pod jednym dachem.

vars

Dobrze, że pomyśleli o podziemnym parkingu, bo z miejscami postojowymi w Warszawie zawsze kłopot. I świetna sprawa z tą wystawą. Zanim powierzchnie biurowe do końca się wypełnią i zaczną spełniać rolę, do której zostały stworzone – przynosić spory dochód – można poznać historię Koszyków, obejrzeć zdjęcia i oryginalne znaleziska, uratowane z gruzów. Znakomity pomysł!

sava

Nom, wystawa ciekawa, fajnie, że o tym pomyśleli. Ogólnie odniosłam wrażenie, że antresola póki co jest dla tych, którzy przyszli zwiedzić halę, porównać nową konstrukcję ze starą, przyjrzeć się dokładniej architekturze, na dole natomiast przesiadują stali bywalcy tego typu miejsc, którzy i owszem, rzucą okiem na stalową konstrukcję, może nawet zwrócą uwagę na fakt, że jest zielona – według architektów był to oryginalny kolor – a potem zajmą się kadrowaniem na Insta swoich modnych przekąsek.

vars

Faktycznie miejsce póki co tętni życiem, ale minął dopiero tydzień od otwarcia. A jak będzie dalej, to czas pokaże, może nawet zweryfikuje. Póki co coś czuję, że target był z góry przewidziany, o czym zresztą świadczą wizualizacje. Szkoda tylko, że pewnie zrobi się z tego kolejna dość hermetyczna miejscówka. Zobaczymy, czy to będzie baza wypadowa dla Warszawy czy dla warszawki…?

sava

Nie tylko dla Warszawy i warszawski – podejrzewam, że Hala Koszyki wpisze się na stałe jako kolejny punkt obowiązkowy do odwiedzenia przez turystów. No a my, cóż, przyszliśmy tu z czystej ciekawości, raczej popatrzeć niż degustować. Po prostu odhaczyliśmy następny punkt na liście nowych stołecznych miejscówek. Ale nie oszukujmy się – pewnie byliśmy tu pierwszy i ostatni raz.

 

 

Hala Koszyki Hala Koszyki Hala Koszyki Hala Koszyki

 

Hala Koszyki

Hala Koszyki

Hala Koszyki

Hala Koszyki

Hala Koszyki

Hala Koszyki

Hala Koszyki

Hala Koszyki

 Hala Koszyki Hala Koszyki Hala Koszyki Hala KoszykiHala Koszyki

 

 

 

[1] Rafał Geremek Koszyki pełne historii, Griffin Real Estate, Warszawa 2014, s. 30.

[2] Ibidem, s. 25.

 

Kwiryna Handke Dzieje Warszawy nazwami pisane, Muzeum Historyczne m.st. Warszawy, Biblioteka Warszawska, Warszawa 2011.

Koszyki.com – Historia i architektura

 

 

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *