Innogy Go! – test samochodu elektrycznego

Postanowiliśmy przetestować aplikację Innogy Go! i przejechać się elektrycznym samochodem BMW i3 – tak, chociaż raz chcieliśmy się poczuć jak kierowca BMW! Dobra, taki suchar na wstęp. Po prawdzie, to nie mieliśmy jeszcze okazji jechać tego typu pojazdem (Vars śmigał na elektrycznej hulajnodze, ale co to za porównanie), więc – pokonawszy problemy z procesem aktywacji – ułożyliśmy trzy scenariusze na trzy trasy i ruszyliśmy w drogę. Była to wycieczka nieco w serii POZNAJEMY WARSZAWĘ POPRZEZ PRZEWODNIKI, nieco POPRZEZ ARCHITEKTURĘ, a duże nieco POPRZEZ KOMUNIKACJĘ, bo oto Warszawie przybył kolejny środek transportu. Ile nas kosztowała ta przygoda i czy było warto? No to… go!

Innogy Go!

POMYSŁ NA TEST

Od jakiegoś czasu zamierzaliśmy wypróbować elektryczny samochód. Jednak nie chcieliśmy, żeby była to po prostu zwykła przejażdżka, dlatego też postanowiliśmy działać według ustalonego scenariusza. Ułożyliśmy trzy trasy z cyklu: Warszawa dla początkujących czy też Warszawa zza szyby. Chodzi przede wszystkim o to, że ma być niezbyt długo i jednocześnie miło dla oka.

Nie chcieliśmy też z nikim współpracować, dzięki czemu nie czuliśmy ani presji czasu, ani konieczności zachwalania aplikacji czy samochodów. Wszystko ma być autentyczne. Post ten nie jest więc w żaden sposób sponsorowany – nie testujemy aplikacji na niczyją prośbę, sami pokryliśmy wszystkie koszty i przedstawiamy nasze opinie na temat tego eksperymentu.

I faktycznie odczuliśmy to już na samym początku, bo mimo iż na stronie zapewniają, że wszystko przebiega szybko i sprawnie, a Aktywacja trwa zazwyczaj kilkanaście minut, maksymalnie do 2h, u nas trwało to około 70 godzin, czyli prawie trzy dni. Tak się bowiem nieszczęśliwie dla nas złożyło, że aplikację próbowaliśmy aktywować w okresie świąt Wielkiejnocy i nie zostaliśmy poinformowani, że aktywacja nie nastąpi automatycznie. Udało się to zrobić dopiero po blisko trzech dobach, ale przez ten czas zdążyło nam się wszystkiego odechcieć, bo mieliśmy serdecznie dosyć czekania. Na bity miesiąc zarzuciliśmy ten pomysł, bo czas oczekiwania bardzo nas zniechęcił. Mieliśmy też inne spawy na głowie. Zapewne nie zrealizowalibyśmy wcześniejszych postanowień, gdyby nie to, że w końcowym efekcie test miały przeprowadzić trzy osoby: Vars, Sava oraz Hędrix (brat Savy). Chociaż z kronikarskiego obowiązku dodać należy, że Sava jedynie jako pasażer i to siedzący z tyłu – oddała tę przyjemność dwóm najważniejszym facetom swojego życia, a niech się chłopaki ucieszą! W czeluściach telefonu Vars odgrzebał więc tę porzuconą, ale na szczęście już aktywowaną aplikację i postanowiliśmy wspólnie ją przetestować.

INNOGY GO!

Innogy Go! to elektryczny car sharing. Użytkownicy wypożyczają samochody elektryczne BMW i3 oraz wprowadzony od czerwca model BMW i3s – jednak aby skorzystać z wersji sportowej, trzeba mieć zrealizowany wynajem za 100 minut lub jeden najem dobowy. Według instrukcji na jednym ładowaniu przejechać można do 180 km w optymalnych warunkach. Ale jako że warunki rzadko kiedy są optymalne, to po Warszawie wychodzi pewnie sporo mniej, bo trzeba często hamować, stać w korkach, drogi są, jakie są, a umiejętności kierowców też robią swoje. Opłata za auto naliczana jest za minutę, przy czym pierwsze 15 minut jazdy można odebrać za 1 grosz, gdy aktywuje się kod promocyjny. W przypadku wypożyczenia BMW i3 zapłacimy 1,19 zł za minutę jazdy, 0,19 zł za minutę postoju (np. gdy podjedziemy po zakupy), a opłata za dobę wynosi 239 zł. Przy wersji i3s minuta kosztuje 1,49 zł, a doba – 299 zł. W pakiecie dostajemy: opłatę minutową (a nie za kilometr), 3 minuty na odpalenie samochodu, zużyty prąd, ubezpieczenie, opłaty za postój w strefie płatnego parkowania oraz możliwość korzystania z buspasów. Drogo? Drogo.

Innogy Go!
Innogy Go!

DZIAŁANIE APLIKACJI

Aplikacja Innogy Go! jest do pobrania w AppStore i Google Play. Umożliwia znalezienie najbliżej zaparkowanego samochodu – wystarczy kliknąć granatową ikonę z trzema kropkami. Mapa pokazuje także punkty, w których można naładować samochód, obszary z zakazem parkowania (zaznaczone na czerwono) oraz strefy, po których samochód Innogy Go! może swobodnie jeździć na terenie kraju – w tej strefie należy go także zaparkować po skończonej jeździe.

Na mapie są też dwa rodzaje ikon – granatowe wskazują miejsce postoju modelu i3, a fioletowe dotyczą i3s. Ikona wybranego pojazdu podświetla się na zielono.

Okno z wybranym autem poinformuje, w jakiej odległości znajduje się pojazd (po kliknięciu w przycisk REZERWUJ pokaże się okno z dokładną trasą do przejścia), stan naładowania (czyli na ile mniej więcej kilometrów jazdy wystarczy akumulator), numer rejestracyjny oraz opłaty za minutę wynajmu.

Innogy Go!
Innogy Go!

Samochodów jest na tyle dużo, że zazwyczaj można znaleźć jakiś pojazd w pobliżu miejsca, w którym akurat jesteśmy. Problem polega tylko na tym, że niektóre z aut nie są widoczne w systemie, co uniemożliwia rezerwację i trzeba szukać innego (a szkoda czasu i nerwów na bieganie i poszukiwania). W Centrum jest ich zazwyczaj sporo. Gorzej z zaparkowaniem własnego samochodu… Można rzecz jasna powiedzieć, że w większości przypadków ten problem odpada, bo po co komu wynajmowany samochód, skoro jeździ własnym. Jednak w naszym przypadku był to po prostu test, nasz samochód był nam potrzebny przed jazdą elektrycznym autem, a także bezpośrednio po niej. Nie mieliśmy całego popołudnia zarezerwowanego na tę zabawę, bo tego dnia było masę innych spraw do załatwienia. Przejażdżka BMW Innogy Go! była po prostu jednym z punktów harmonogramu dnia.

Jako że przygotowany mieliśmy scenariusz trasy, samochód postanowiliśmy wypożyczyć z okolic PKiN i tam też zarezerwowaliśmy samochód na 15 minut. Ale jako że udało nam się zaparkować dopiero na pl. Powstańców Warszawy przy ul. Świętokrzyskiej, anulowaliśmy rezerwację i wybraliśmy drugie auto, nie uśmiechało nam się bowiem iść z buta taki kawał.

ZANIM ZACZNIE SIĘ NALICZANIE

Zanim otworzymy i uruchomimy samochód, pojazd należy dokładnie obejrzeć z zewnątrz (lusterka, koła, ewentualne uszkodzenia), bo aplikacja zapyta nas za chwilę, czy wszystko w porządku.

Nie byłoby także złym pomysłem zapoznać się z dokumentami i warunkami ubezpieczenia.

Warto obejrzeć film instruktażowy, aby upewnić się, że wszystkie kroki są dla nas zrozumiałe. Film ten dostępny jest jeszcze przed dokonaniem rezerwacji – na oknie rezerwacyjnym wystarczy kliknąć ikonę z informacją. Filmik można też obejrzeć po otwarciu drzwi. Dowiemy się z niego w jaki sposób uruchomić pojazd, jak ustawić właściwy bieg bez tradycyjnej skrzyni biegów, jak zaciągnąć hamulec ręczny oraz jak zakończyć jazdę i wynajem samochodu.

URUCHOMIENIE SAMOCHODU

Gdy już upewnimy się, że znaleźliśmy właściwy samochód (wystarczy numer rejestracyjny), skanujemy w aplikacji Innogy Go! znajdujący się na szybie QR kod, aby otworzyć drzwi. Od tego momentu mamy 3 minuty na uruchomienie samochodu.

Sprawdzamy czystość wnętrza i wypełniamy ankietę na ten temat – klika się w emotikony.

Chłopcy do przodu, dziewczynki do tyłu – widziałam, że chłopakom aż się oczy zaświeciły, więc dobrowolnie zajęłam miejsce na tylnej kanapie.

Jako że nie jesteśmy w posiadaniu standardowego kluczyka, pierwszą rzeczą, jaką musimy zrobić (oczywiście po ustawianiu fotela, lusterek i zapięciu pasa), to znaleźć przycisk START/STOP. Samochód jest tak cichy, że naprawdę nie słychać, że został włączony. Po wciśnięciu hamulca, wyborze biegu (wajcha koło kierownicy) oraz sprawdzeniu zasięgu (czyli ilości kilometrów, jakie damy radę przejechać na obecnym stopniu naładowania) można ruszać.

Innogy Go!
Innogy Go!

JEDŹCIE RAZEM Z NAMI

Z naszej przejażdżki przygotowaliśmy trzy filmiki. Filmiki nie są może najlepszej jakości, ale staraliśmy się po prostu zaprezentować trasy, którymi przejechaliśmy. Gdyby ktoś miał zastrzeżenia co do treści, prosimy o wiadomość na adres [email protected] Filmiki pokazane są w dużym przyspieszeniu, żeby nie trwały zbyt długo. Pierwszy z nich i tak jest dość pokaźnych rozmiarów mimo prób skracania.

Na każdym z nich umieszczone zostały stop-klatki z przybliżeniem interesującego nas obiektu i krótkim opisem – są to podstawowe informacje skierowane głównie dla tych, którzy dopiero zaczynają poznawać Warszawę. Zawsze też można dopisać w komentarzu inne ciekawostki, wszyscy chętnie dowiemy się czegoś interesującego.

Trasy chcieliśmy ułożyć w ten sposób, żeby nie przejeżdżać zbyt wiele razy przez te same punkty (chociaż czasami trudno było tego uniknąć). Każdą z trzech tras zaznaczyliśmy na mapach, do których dodaliśmy mijane punkty ze zdjęciami i opisami. Informacje umieszczone na mapach są obszerniejsze niż te na filmikach.

Każdą z tras można traktować jako oddzielną przejażdżkę lub połączyć w dłuższą całość. Wtedy zatoczymy koło, które rozpoczyna się i kończy przy Pałacu Kultury i Nauki.

SCENARIUSZ NR 1

Zaplanowaliśmy, że wcielimy się w turystów, którzy nie znają Warszawy albo nawet i znają, ale są tu przejazdem. Nie mają zbyt wiele czasu, ale chcieliby pokręcić się po mieście, a przy okazji przetestować elektryczny samochód. Dajmy na to, że przyjezdni wysiadają na Dworcu Centralnym im. Stanisława Moniuszki w Warszawie, czekają na kolejne połączenie i mają do zagospodarowania około dwóch godzin. Zostawiają bagaż w przechowalni, odpalają aplikację Innogy Go! (którą dla pewności aktywowali już wcześniej, np. podczas podróży pociągiem do Warszawy) i wyszukują pojazd, który zaparkowany jest najbliżej. Po odblokowaniu drzwi samochodu okazuje się, że walizka i torba zmieściłyby się w bagażniku.

Aby jednak nie jeździć jedynie wokół Pałacu Kultury i Nauki, chcą odbyć przejażdżkę jakąś konkretną trasą – i tym sposobem trafiają na wycieczkę przygotowaną przez Dagmarę Jakubczak, dziennikarkę i blogerkę zafascynowaną sztuką i Saską Kępą. Jest to przepiękna, pobudzająca kreatywność, romantyczna trasa. W wersji spacerowej pokonanie jej zajmuje około czterech godzin, rozciąga się bowiem na ponad siedem kilometrów. Aby zapoznać się z tym traktem, a jednocześnie móc pokonać ją samochodem, przygotowaliśmy wersję dla zmotoryzowanych, jednak wszelkie prawa do pomysłu ma rzecz jasna pani Dagmara. Bardzo cenimy jej zaangażowanie i pasję, dlatego też chcieliśmy docenić stworzoną przez nią ścieżkę. Opiera się ona na ośmiu głównych punktach, ale na trasie dostrzec można o wiele więcej ciekawych miejsc. Spacer z pewnością umożliwiłby zauważenie wielu szczegółów, które umkną podczas jazdy samochodem, mamy więc nadzieję, że przejażdżka będzie zachętą, aby następnym razem pokonać szlak spacerem.

Przed wyruszeniem w trasę zachęcamy do pobrania pliku PDF, w którym opisany jest spacer „Architektura, sztuka, design – wszystko jest całością” autorstwa Dagmary Jakubczak.

POBIERZ PLIK PDF

TRASA 1 – Architektura, sztuka, design

To trasa dla osób, które cenią architekturę, chcą na własne oczy zobaczyć, jak została odbudowana Rotunda i Smyk; jaki napis wyświetlany jest aktualnie na Stadionie Narodowym; poczuć aromat kawy w knajpce przy Francuskiej 30 czy dowiedzieć się, ile eksponatów zebrało przez lata Muzeum Azji i Pacyfiku.

Trasa trwa ok. 25 minut w optymalnych warunkach, czyli przede wszystkim bez korków. Pamiętajmy, że samochodem Innogy Go! możemy też jeździć po buspasach, żeby nieco owe korki ominąć.

Pałac Kultury i Nauki
  • SMYK
  • MUZEUM AZJI I PACYFIKU
  • MOST PONIATOWSKIEGO
  • STADION NARODOWY
  • ULICA KATOWICKA – ZABYTKOWE WILLE
  • ULICA FRANCUSKA – POMNIK AGNIESZKI OSIECKIEJ
  • ODTWORZONA SYRENKA PICASSA – UL. OBROŃCÓW 28/30
  • ULICA MIĘDZYNARODOWA – RZEŹBY PLENEROWE Z LAT 70.

SCENARIUSZ NR 2

Ta wersja przewidziana jest dla ludzi, którzy żywią niejaką obawę przed Pragą, ale miejsce to fascynuje czy przyciąga ich na tyle, że chcą tę dzielnicę nieco lepiej poznać – opcja zza szyby samochodu wydaje się więc odpowiednia.

Trasę tę można połączyć z pierwszą wycieczką, wystarczy przejechać z Parku Skaryszewskiego do Fabryki Wedla. Jeżeli w drodze powrotnej po przedostaniu się przez tunel Trasy W-Z pojedziemy placem Bankowym w stronę Tamki (po drodze możemy zahaczyć o Teatr Narodowy, pl. Piłsudskiego, pomnik Piłsudskiego, Kaczyńskiego i Smoleński oraz Zachętę), to dojedziemy do Muzeum Chopina, gdzie zaczyna się trzecia trasa.

TRASA 2 – Na Pragie!

Praska trasa jest dla osób, które zza szyby chcą zahaczyć o praski trójkąt bermudzki; posmakować wedlowskiej czekolady; zjeść pyzy z Różyca; sprawdzić, jak wygląda stan techniczny kamienicy obłożonej folią aluminiową; sprawdzić, co porabiają ostatni mieszkańcy wybiegu dla niedźwiedzi; przejechać się tunelem na trasie W-Z; a po wycieczce walnąć lornetę i zagryźć meduzą.

Trasa trwa ok. 20 minut przy dobrych warunkach na drodze.

Muzeum Pragi
  • PRASKIE ANIOŁKI
  • KONESER

SCENARIUSZ NR 3

Jest to trasa znana i często odwiedzana, ale warto poznać ją też z innej perspektywy – zza szyby samochodu. Będzie odpowiednia też dla tych, którzy odwiedzają stolicę po raz pierwszy oraz na wycieczkę z dziećmi, którym rodzice będą chcieli pokazać kilka znanych punktów Warszawy.

Trasa Powiśle zaczyna się na Tamce, a kończy przy palmie na Rondzie de Gaulle’a, na dobrą sprawę można ją więc poprowadzić do PKiN i tym sposobem połączyć wszystkie trasy, robiąc koło.

TRASA 3 – Powiśle

Na tej trasie zobaczyć będzie można jeden z bardziej lubianych budynków w Warszawie – BUW; pozdrowić Kopernika; pomachać Syrence Warszawskiej; policzyć liny Mostu Świętokrzyskiego i sprawdzić, czy na (uschniętej) palmie rosną daktyle.

Przejazd tą trasą również trwa ok. 20 minut.

  • BUW
  • MARIENSZTAT
Most Świętokrzyski

PARKOWANIE I KONIEC WYNAJMU

Aby zaparkować samochód, trzeba przełączyć bieg na P (parkowanie), zaciągnąć hamulec ręczny (czy też raczej zabawny bolczyk), zamknąć szyby, nacisnąć przycisk START/STOP, zabrać swoje rzeczy z samochodu, zatrzasnąć drzwi i kliknąć w aplikacji Innogy Go! przycisk Zakończ wynajem.

A potem dowiadujesz się, że… nie wyłączyłeś silnika. Auto jest tak ciche, że znów łatwo można to przegapić. Trzeba próbować do skutku i w miarę szybko, bo licznik bije.

Na koniec w historii można sobie poprzeglądać statystyki, sprawdzić, ile CO2 teoretycznie zaoszczędzaliśmy przed wysłaniem w atmosferę, jaki dystans i w jakim czasie pokonaliśmy i ile nas kosztowała ta przyjemność.

Tak prezentują się nasze statystyki: przejechaliśmy prawie 33 km w czasie 1 godziny i 45 minut. (Filmiki są krótsze, bo pokazują tylko przejazd na konkretnych odcinkach). Zaoszczędziliśmy ponad 4 354 g dwutlenku węgla, wydając na przejażdżkę 123, 94 zł. Uprawnia nas to do wypożyczenia BMW i3s, gdybyśmy chcieli wypożyczyć samochód kolejny raz. A czy zechcemy? Meh.

Innogy Go!

INNOGY GO! – PLUSY I MINUSY

  • Od BMW oczekuje się, że będzie to samochód z wysokiej półki – na zewnątrz niekoniecznie sprawia takie wrażenie (może wersja i3s nieco bardziej), bo wygląda jak połączenie Smarta z Multiplą, w środku czuć co nieco klasę premium. Tapicerka dobrego gatunku, kierownica i deska rozdzielcza wyposażona w bajery, które tygrysy lubią najbardziej. Ale za to deska wykonana jest z typowego materiału z odzysku, co łechce ego, że oto jedziemy niby to ekosamochodem (tak, tak, zaraz będą wrzaski, że te samochody nie są w ogóle eko – w każdym razie producent chwali się, że auto jest w 95% możliwe do recyklingu), ale wygląda średniawo. Do premium daleko.
Innogy Go!
Innogy Go!
  • Zwinny i szybki. Do setki rozpędza się w około siedem sekund – według informacji z Sieci, bo na mieście nie mogliśmy tego przetestować, ale nawet przy dodaniu gazu do pięćdziesiątki wciska w fotel. Jedni to lubią, inni nie. Na siedzeniu z tyłu pasażer nie czuje się niestety zbyt komfortowo przy takim przyspieszeniu.
  • Brak grilla z przodu daje wrażenie, jakby patrzyło się na przerośniętą zabawkę, a nie pojazd do poruszania się dla czterech rosłych osób.
  • Niesamowicie cichy, co jest niezwykle przyjemne, w szczególności po jeździe naszym samochodem, który jest głośny jak traktor (nie jestem jego fanką, ale to samochód głównie do pracy, więc co ja mam do gadania).
  • Gładkość poruszania się. Brak poczucia wibracji i odgłosów jest na takim poziomie, że to aż niepokojące, bo człowiek czuje się nieswojo.
  • Odzyskiwanie energii z bezwładności pojazdu – w zasadzie niewiele trzeba używać pedału hamulca, gdyż po zdjęciu nogi z gazu samochód zaczyna zwalniać. Na pewno trzeba się do tego tego przyzwyczaić, ale jest to z pewnością przydatny patent. Kierowca nieprzyzwyczajony do takowego odzyskiwania energii może wręcz zastanawiać się, czy przypadkiem nie odpada mu koło albo czy nie zaciął się hamulec… Jednak przy skrzyżowaniu pojazd nie toczy się tak długo, jak samochód, do którego jesteśmy przyzwyczajeni, więc może to nieco irytować, gdy w kółko zapominamy o tym samoczynnym hamowaniu.
  • Łatwy w prowadzeniu. Obaj kierowcy (Vars i Hędrix) stwierdzili, że nie zajęło im zbyt dużo czasu przystosowanie się do sposobu prowadzenia elektrycznego samochodu.
  • Sava odbierała to nieco inaczej – pasażer z tyłu mocniej odczuwa ruch pojazdu, przyspieszenie i hamowanie. Błędnik szalał, więc przez większość przejażdżki odczuwałam mdłości. Pod koniec, gdy kierowcy oswoili bestię, było już lepiej.
  • Z tyłu nie ma niestety uchwytu nad szybą na drzwiach. Wiadomo, że korzystają z niego li i jedynie Janusze i Grażyny, ale uchwyt ten jednak pomaga, gdy autem szarpie, dzięki czemu można nieco zniwelować nudności.
  • Wygodna jazda w korkach bez potrzeby zmiany biegów.
  • Brak skrzyni biegów, to jednocześnie plus, ale też minus dla tych, którzy są do niej przyzwyczajeni i którzy po prostu lubią zmieniać biegi w czasie jazdy, bo coś się dzieje. Nasza trójka należy właśnie do tego typu kierowców. Hędrix jest posiadaczem nowego samochodu i nawet do głowy nie przyszło mu, żeby wybrać automatyczną skrzynię biegów.
  • Samochód nie jest zbyt dużych rozmiarów, ale jest zaskakująco wygodny. Z tyłu miałam wystarczająco dużo miejsca na nogi i nad głową. Z przodu panowie też nie narzekali na to, że miejsca jest zbyt mało.
  • W bagażniku zmieściłaby się sporych rozmiarów walizka. Jest tam też apteczka, gdyby ktoś potrzebował.
  • Co prawda drzwi nie są zbyt wygodne, bo zamykanie jest niestandardowe i najpierw trzeba zamknąć tylne drzwi, a dopiero potem przednie, ale powiedzmy, że da się przeżyć. Dzięki takiemu rozwiązaniu nie ma słupka po środku i jest więcej miejsca, można więc ten punkt liczyć jednocześnie jako plus i minus. Drzwiami tymi trzeba jednak solidnie trzasnąć, żeby wyświetlacz nie wmawiał nam, że nie zostały zamknięte.
  • Gdy raz na czerwonym świetle kierowca zmienił bieg na neutralny (bo taką miał fantazję), a potem wrzucił bieg drive – nic się nie wydarzyło. Chwila paniki, ale na desce rozdzielczej na wyświetlaczu pokazał się komunikat: Aby wrzucić bieg, wciśnij hamulec. Niezapomniane emocje i zimny pot na całym ciele.
  • Odpalenie aplikacji Spotify z telefonu Hędrixa zajęło nam kilka (bliżej kilkunastu) dobrych minut, zanim ustawienia bluetooth przyjęły do wiadomości nowe logowanie. Nie udało się zmusić systemu do rozpoznania połączeń przychodzących, współpracować chciał jedynie z multimediami. Duży minus za masę poświęconego czasu i brak pełnych efektów.
  • Audio nie jest najwyższych lotów. Z tyłu słyszałam raczej bzyczenie niż dźwięk. Bardzo nie lubię, gdy brzmienie nie otacza zewsząd słuchaczy, tylko urywa się gdzieś przy przednich fotelach.
  • Na wyposażeniu kabel ładowania z trzema końcówkami (póki co jeszcze się szczęśliwie ostał).
  • Jak również uchwyt na telefon.
  • Telefon w etui nie trzyma się jednak dobrze w owym uchwycie, trzeba więc było je zdjąć przed wpięciem telefonu.
  • Kierunkowskazy przypominały w obsłudze latawiec na huraganie.
  • Czujnik cofania, czujnik deszczu, regulator prędkości.
  • Możliwość jazdy po buspasach, co z pewnością pozwala ominąć masę korków – kto chciałby płacić za oglądanie przez pół godziny tablicy rejestracyjnej samochodu stojącego przed nim…
  • Brak opłat za parkowanie.
  • Możliwość wynajmu samochodu Innogy Go! również w trakcie postoju – pobierana jest wtedy niższa opłata. Można też zakończyć wynajem, załatwić sprawy i ponownie wynająć auto, jednak nie ma żadnej gwarancji, że ktoś w tym czasie nie sprzątnie nam samochodu sprzed nosa.
  • Wpływ na zasięgi samochodu dzięki trybom ECO PRO i ECO PRO+, które wyłączają niektóre funkcje, ale dalej się zajedzie. Gdy zasięg spadnie do 20 km, samochód trzeba zaparkować i zakończyć wynajem.
  • Nie ma konieczności ładowania samochodu po jeździe, ale gdyby ktoś miał na to ochotę, to może podjechać do wyposażonej w kabel stacji ładowania Innogy (za inne płaci się z własnej kieszeni) i podłączyć samochód.
  • Czytelna instrukcja, podany numer infolinii tuż koło kodu skanowania – dzwonić tam można w czasie awarii, usterki, stłuczki czy innego problemu.
  • Prosta w obsłudze aplikacja Innogy Go!
  • Cennik.

INNOGY GO! – Podsumowanie

Czy 1,19 zł za minutę wynajmu elektrycznego samochodu to dużo? Jeżeli ktoś ma wiedzę i doświadczenie, może porównać z taksówką czy uberem. Jako że my nie korzystamy z tego typu środków transportu, nie mamy praktycznie żadnego porównania. Czy cenę tłumaczy fakt, że auto jest elektryczne i że jest to BMW? Zdania zapewne byłyby podzielone.

Zapewne była to jakaś przygoda, zaspokoiliśmy ciekawość, ale nie poczuliśmy się jak kierowca BMW. Z niejakim zaskoczeniem obserwowaliśmy na drodze wiele innych samochodów Innogy Go!, które śmigają po mieście mimo ceny za najem. Może są to osoby, które, jak my, chcą przetestować elektryczne auto i aplikację, a może po przeliczeniu opłaca się im skorzystać właśnie z tej oferty.

Na szczęście w Warszawie Innogy Go! monopolu nie ma, każdy może więc wybrać coś dla siebie. Przydatna w takim wypadku jest aplikacja Loko.city, która gromadzi różne środki transportu do wypożyczenia, nie trzeba więc przeskakiwać między aplikacjami.

W naszym przypadku była to po prostu mała odskocznia, której raczej już nie powtórzymy w takim wydaniu. Prędzej, gdyby zaszła jakaś konkretna potrzeba, a czy takowa zaistnieje, życie pokaże.

Dziękujemy za wspólną przejażdżkę!

VarSavskie pozdrowienia

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *