Pączek Słodki… Słony vs Pączek w maśle

wpis w: Kuchnia, Sezon 6 | 6

To już nasza trzecia warszawska pączkowa konfrontacja. Dwa lata temu pokusiliśmy się o zrobienie własnych Pączków VarSavskich i zestawiliśmy je – tak na przekór – z kultowymi pączkami z Górczewskiej. W zeszłym roku porównywaliśmy Warszawskie pączki tradycyjne z Pączkami od Bliklego. W tym roku postanowiliśmy zajrzeć do cukierni firmowanej przez Magdę Gessler Słodki… Słony, żeby sprawdzić, jak smakują (ponoć!) najdroższe pączki w mieście i skonfrontować je ze słodkościami z cukierni Pączek w maśle na Starym Mieście. Będzie bój nie-na-żarty! Zapraszamy na smaczną serię POZNAJEMY WARSZAWĘ POPRZEZ KUCHNIĘ.

pączkowa konfrontacja 2019

SŁODKI… SŁONY

Cukiernia i restauracja firmowana przez Magdę Gessler Słodki… Słony (bo z jednej strony ulicy jest na wytrawnie, a z drugiej na słodko) mieści się przy Mokotowskiej 45, niedawno wyremontowanej Kamienicy Khnotego – Wielkiego Łowczego. Budynek powstał w 1913 r.

Wystrój wnętrza cukierni to rzecz jasna rzecz gustu – nam nijak te przaśno-poduszkowo-kwiatowe motywy nie podchodzą. Nieco śmieszą też różowe laminowane etykietki z cenami wydrukowanymi przy użyciu Comic Sans… Gdybym miała sobie wyobrazić jakiś lokal firmowany nazwiskiem restauratorki o blond czuprynie, zapewne tak właśnie by wyglądał. Ale co tam poduchy, co tam tapicerowane krzesła, co tam lada z szybką, która piszczy przy każdym uniesieniu – ceny na tych różowiusich etykietkach dosłownie powalają. Panuje przeświadczenie, że nazwa lokalu wzięła się stąd, że za te słodkości palce lizać, ale słono trzeba za nie zapłaci… i jest to jak najbardziej prawdziwe. Pączek z różą, taki tradycyjny, z lukrem i skórką pomarańczową, kosztuje 8 zł, a pączek z bajeranckim nadzieniem – 9 zł. Za paczkę faworków wysupłać z portfela trzeba 60 zł. Ale coś za coś, mili Państwo, coś za coś. Tu się płaci nie tylko za smak, ale też za nazwisko, za lokalizację i za możliwość spotkania śmietanki towarzyskiej Warszawy. W kolejce po pączki staliśmy ramię w ramie z przemiłym i arcyutalentowanym aktorem, obdarzonym głosem tak uwodzicielskim, że kolana się uginają (panom również). Takich gości ten lokal wita zapewne często. Wybraliśmy się tam w niedzielne popołudnie w lutym, kiedy do Tłustego Czwartku było jeszcze sporo czasu, a mimo to drzwi się praktycznie nie zamykały – nawet żeby zrobić zdjęcie owych drzwi, trzeba było swoje odczekać.

A drzwi do lokalu zaiste nie da się przegapić.

Słodki Słony Cukiernia Magdy Gessler
Słodki Słony Cukiernia Magdy Gessler
Słodki Słony Cukiernia Magdy Gessler
Słodki Słony Cukiernia Magdy Gessler
Słodki Słony Cukiernia Magdy Gessler
Słodki Słony Cukiernia Magdy Gessler

Nawet jeżeli pani Magda się na nas pogniewała, to nie skusiliśmy się, żeby zasiąść w tych tapicerowanych alkowach, tylko jak na prawdziwych Polaków-cebulaków przystało złapaliśmy pączki w garść i podreptaliśmy do Doliny Szwajcarskiej, która jest o rzut beretem od cukierni.

Zdecydowaliśmy się na dwa rodzaje pączków: z różą, lukrem i skórką pomarańczową oraz z powidłami śliwkowymi i czekoladą. Te drugie wybrał Vars, który uwielbia powidła śliwkowe (a Sava mogłaby się bez nich w życiu spokojnie obejść). Za cztery pączki zapłaciliśmy 34 zł (sic!), czekoladowe były droższe, ale i tak 8-9 zł to naprawdę, naprawdę dużo jak na paczki. Ale jako że pączki jadamy raz do roku – czyli gdy się nadarza pączkowa konfrontacja – uznaliśmy, że możemy się szarpnąć. Zresztą i tak pewnie był to nasz pierwszy i ostatni raz w tej cukierni…

Słodki SŁony pączki z cukierni Magdy Gessler
Słodki SŁony pączki z cukierni Magdy Gessler
Słodki SŁony pączki z cukierni Magdy Gessler
Słodki Słony pączki z cukierni Magdy Gessler
Słodki SŁony pączki z cukierni Magdy Gessler

Usiedliśmy na jednej z ławek w parku i delektowaliśmy się pączkami, a nasze umorusane buziuchny otulały nieśmiałe jeszcze promienie przedwiosennego słońca.

Pączki zapakowane są w zgrabny kartonik z logo cukierni, który przewiązany jest czerwoną włóczką. Byłaby urocza, gdyby się tak nie sypała… Czerwone farfocle latały na wietrze i nie było to zbyt apetyczne. Kwestę włóczki radzimy przemyśleć.

Aromat pączkowy czuć było nawet przy zamkniętym kartoniku, aż ślinka ciekła! Już na pierwszy rzut oka pączki wydawały się świeże, niemal ciepłe i wyglądały niezwykle kusząco. Rozpołowiliśmy je do zdjęcia i czym prędzej przystąpiliśmy do konsumpcji.

Ciasto dosłownie poezja! Pierwszy gryz bajka po prostu! Pączki są pulchniutkie, lekkie, a lukier się nie kruszy, co się chwali przy czarnych ubraniach Savy oraz wąsach i brodzie Varsa. Jedyne, co mnie chyba aż zaskoczyło i zastanowiło, to ilość nadzienia. Nigdy nie sądziłam, że to powiem, ale nadzienia w obu pączkach było chyba… za dużo! Grzeszę? Chciało by się powiedzieć, że za taką cenę, to przynajmniej niech nadzienia nie żałują, ale jednak nie. Okazuje się, że i z ilością nadzienia można przedobrzyć. Różana konfitura bardzo smaczna, klasyczna, właśnie taka, jakiej człowiek by się spodziewał w dobrym pączku. Nadzienie śliwkowo-czekoladowe niestety trochę za słodkie, jak na mój gust. Żałowałam, że najpierw zjadłam pączek z różą. Na szczęście mieliśmy ze sobą popitkę w postaci gorącej herbaty w kubku termicznym (a jak!) Siedzieliśmy sobie na ławeczce, pałaszowaliśmy świeżutkie pączusie, zapijaliśmy herbatką i było bardzo przyjemnie.

PĄCZEK W MAŚLE

Pączkowa konfrontacja nie byłaby pełna, gdyby Gesslerowskich pączków z czymś nie zestawić – w tym roku zdecydowaliśmy się na cukiernię z tradycjami stylu art déco Pączek w maśle przy Krakowskim Przedmieściu 83. Wybraliśmy się tam w kolejny lutowy weekend, jednak pora była już późna, dlatego też zdjęcia fasady lokalu zupełnie nam nie wyszły, ale umówmy się, że liczy się smak! Zmuszeni jesteśmy posiłkować się znalezionym w sieci zdjęciem – odsyłamy do źródła.

W cukierni tej największą frajdą są bodaj nie same słodkości, a widok cukierników za kontuarem! Zapakowane pączki zawieźliśmy do domu, gdzie spałaszowaliśmy je przy herbatce.

Pączek w maśle. Cukiernia Warszawska. Fot. pochodzi ze strony Polska Mówi
Pączek w maśle Cukiernia warszawska
Pączek w maśle Cukiernia warszawska
Pączek w maśle Cukiernia warszawska
Pączek w maśle Cukiernia warszawska
Pączek w maśle Cukiernia warszawska

Pączki z cukierni Pączek w maśle zapakowane były w kartonik z okienkiem. Każdy pączek włożony był dodatkowo w uroczą papilotkę z logo. Rodzaje pączków tym razem wybrał Vars: lukrowane pączki z różą i pomarańczową skórką na posypce (pączki warszawskie) oraz pączki z konfiturą malinową i różowym lukrem (pączki sezonowe). Każdy z pączków kosztował 6 zł, łącznie zapłaciliśmy więc 24 zł. Jak na pączki, to nadal sporo…

Już na pierwszy rzut oka widać było, że pączki ze Starówki są większe niż te z Mokotowskiej. Objętościowo więc na plus. Wyglądały na świeże, pachniały słodko i kusząco. Po przecięciu ciasto okazało się bardziej zbite, a nadzienia było zdecydowanie mniej niż w pączkach z cukierni Słodki… Słony. Kolor różanej konfitury był zdecydowanie mniej intensywny niż w poprzednich pączkach, była to chyba zresztą raczej marmolada (ale może tylko tak nam się wydawało). Lukier też kruszył się nieco mocniej.

Pierwszy kęs potwierdził przypuszczenia co do ciasta – było zdecydowanie bardziej zbite, ale przyzwoite. Tym razem nadzienia było nieco za mało. Wyjdzie, że marudzę, ale nawet na zdjęciu widać, że konfitura, zwłaszcza malinowa, raczej w ilościach symbolicznych została do pączków nałożona – poprzednio nadzienie dosłownie się wylewało. Niemniej pączki były świeże i bardzo smaczne.

pączkowa konfrontacja 2019

PĄCZKOWA KONFRONTACJA 2019 – PODSUMOWANIE

Przyznać musimy, że Pączkowa Konfrontacja 2019 udała się znakomicie! Tegoroczne pączki okazały się o wiele smaczniejsze od próbowanych w zeszłym roku.

Oboje zdecydowaliśmy też, że w tym roku wygrywa pączek z nadzieniem różanym z cukierni Słodki… Słony! Mimo wysokiej ceny i pomimo że cukiernia Pączek w maśle oferuje nieco większe rozmiary, pączek z Mokotowskiej okazał się po prostu niebem w gębie, co tu dużo mówić. Ciasto było lekkie i puszyste, lukier palce lizać, skórka pomarańczowa ani trochę nie była gorzka, a zbyt dużą ilość nadzienia w ostateczności można wybaczyć. A pączek ten wygrał nawet pomimo tego, że miałam po nim niebotyczną wręcz zgagę. Raz na rok można zaszaleć nawet za taką cenę – i pączka, i zgagi.

Czy jednak pączek z cukierni firmowanej przez Magdę Gessler wygrywa pojedynek z paczkami z Grójeckiej? Naszym zdaniem… nie. Pomimo że pączki z Pracowni Cukierniczej Zagoździński mają nadzienie wieloowocowe, brak im też posypki ze skórki pomarańczowej, to są to i tak najlepsze pączki, jakie do tej pory jedliśmy w Warszawie. Nie od parady to właśnie przepis na pączki z Górczewskiej dołączony został do kapsuły czasu umieszczonej w zeszłym roku na Krakowskim Przedmieściu! O czymś to wszak świadczy…

My już w tym roku zapewne nie skusimy się na kolejną porcję pączków, ale Wam życzymy wszystkiego najsłodszego!

VarSavskie pozdrowienia

6 Responses

  1. Renata Rybicka

    Nie zgadzam się co do pączków z cukierni Zagoździński. Według mnie żadna rewelacja. Natomiast najlepsze w Warszawie pączki, według mnie są przy Noakowskiego w cukierni Cukier Puder, prowadzonej przez Piotra Gesslera. Szczególnie urzekły mnie pączki z czekoladą i powidłami. Pączki są tu na naturalnych składnikach, maśle i śmietance i smażone na smalcu. Miejsce to ma dobrą tradycję, gdyż przedtem funkcjonowała tam dziesiątki lat kultowa cukiernia „U Wróbla” słynąca na całą Warszawę z doskonałych pączków. Parę numerów dalej jest kolejne kultowe miejsce słynące od wieków z doskonałych wypieków, w tym słynnych pączków, cukiernia S. Dybalskiego. Również co najmniej o klasę wyżej oceniam pączki z cukierni „Irena” na Saskiej Kępie. Osobną kategorię rezerwuję dla mistrzowskich pączków z cukierni „Jarzyna” w podwarszawskim Brwinowie, pomimo wysokiej ceny, 4,5 zł za sztukę, ustawiają się tam rok w rok gigantyczne kolejki jak za PRL od szóstej rano, naprawdę warto. W sezonie letnim są tam obłędne jagodzianki słynące na całą okolicę.

    • Vars_i_Sava

      Dziękujemy za polecenie tylu ciekawych miejsc, ale jako że jemy pączki raz do roku (li i jedynie), to pewnie wskazanych miejsc starczyłoby na wiele lat, tym bardziej, że mamy już niezłą listę miejsc, które chcielibyśmy odwiedzić.

      O gustach smakowych trudno dyskutować, ale podejrzewam, że pączki ze śliwką i czekoladą u Gesslera są podobne do pączków u Gessler, czyli z kolei dla mnie właśnie żadna rewelacja – i cóż poradzić?

      Nie jadam pączków zbyt często, dlatego pewnie pączki z Górczewskiej wydają mi się nie do pobicia. W tym roku nie udało się to nawet cukierni Słodki… Słony, a zapłaciłabym nawet i 10 zł za pączka, gdyby faktycznie było za co. Bo jeszcze jedna ważna dla mnie rzecz: po pączkach z Górczewskiej nie mam zgagi, a pączki z cukierni Słodki… Słony drogo mnie kosztowały.

      VarSavskie pozdrowienia!
      Vars&Sava

      • Renata Rybicka

        Dziękuję za odpowiedź. Mówiąc o pączkach Gesslera mam na myśli doskonałą jakość i smak, no i cena nie taka oszałamiająca jak w Słodki Słony, z tego co pamiętam, koło 4 zł. Są tam również takie klasyki jak na przykład pączek warszawski z różą i cukrem pudrem. Według mnie nie należy się w tym przypadku sugerować nazwiskiem, są to dwa różne światy. W Cukier Puder są także najlepsze w Warszawie rurki z bitą śmietaną, wypiekane na miejscu według tradycyjnej receptury. Pączki z Górczewskiej jadłam raz w świetnej herbaciarni Będę później na Ochocie, sprowadzane są tam w każdy czwartek, jako atrakcja, zamówiłam pomimo wyśrubowanej ceny i byłam bardzo rozczarowana. Co do Magdy Gessler ja w ogóle nie przepadam za jej klimatami, mniej znaczy więcej. Pozostałe miejsca, polecam ze szczerego serca, nie tylko na Tłusty Czwartek . Są to świetne cukiernie warszawskie z ogromnymi tradycjami i niezmiennie wysoką jakością. Pozdrawiam i przy okazji dziękuję za wspaniałe artykuły o moim rodzinnym mieście.

        • Vars_i_Sava

          Jeszcze raz dziękujemy za polecenie sprawdzonych miejsc, będziemy o nich pamiętać! Zwłaszcza o rurkach.
          Dziękujemy też za miłe słowa i zapraszamy ponownie!

          VarSavskie pozdrowienia!
          Vars&Sava

  2. wojtek

    Co tam paczki.Z Gorczewskiej są najlepsze!
    Ale ciasta najlepsze to na Hozej cukierenka
    Bio -cake!

Skomentuj Renata Rybicka Anuluj pisanie odpowiedzi

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *