Niewidzialna wystawa

Niewidzialna wystawa. Wyobraźmy sobie, że nagle gaśnie słońce i gwiazdy, nie widać blasku księżyca, a wszelkie znane nam źródła światła wyczerpują się. Zapadają egipskie wręcz ciemności, w których nie jesteśmy w stanie dojrzeć nawet wyciągniętej przed sobą dłoni, bo nasz wzrok nijak do tej ciemności nie może przywyknąć. Jedyne, co widzimy, to… ciemność. Na szczęście mamy pozostałe zmysły: słuch, węch, smak i dotyk, w tym możliwość odczuwania zmieniającej się temperatury. Po prostu nie pozostaje nam nic innego, jak zaufać swoim zmysłom. I to… w ciemno. Dzięki nim próbujemy się odnaleźć w zaistniałej sytuacji, a z czasem pomogą nam przetrwać i funkcjonować.

I tu właśnie rodzą się pytania: Co czują osoby niewidome? W jaki sposób radzą sobie w codziennym życiu? Jak można przynajmniej spróbować to zrozumieć? W znalezieniu odpowiedzi pomaga nam właśnie ta szczególna interaktywna wystawa, której pomysł podsunęło samo życie. Na Węgrzech pewien mężczyzna utracił wzrok. Żona, chcąc go wspierać i aby móc w pełni zrozumieć jego sytuację, wyciemniła całe mieszkanie i krok po kroku razem z nim uczyła się funkcjonować w ciemności. Historia ta stała się inspiracją do zorganizowania wystawy, która ma na celu uświadomić widzącym jak wygląda świat niewidzących. Niewidzialna Wystawa działa w Budapeszcie już od kilku lat, potem zawitała do Pragi, a teraz mamy ją również i w Warszawie.

Niewidzialna wystawa

NIEWIDZIALNA WYSTAWA

Wystawę podzielono na dwie części – widzialną i niewidzialną. Pierwszą możemy określić jako tradycyjną, przewodnicy (osoby widzące i niedowidzące) w ciągu kilkunastu minut wprowadzą nas w „sprawy techniczne”. Opowiedzą, czym jest alfabet Braille’a, pokażą sprytne gadżety, które pomagają niewidzącemu w codziennych czynnościach, takich jak nalanie wrzątku do kubka bez konieczności wkładania do środka palca i parzenia się za każdym razem przy sprawdzaniu czy ów kubek jest już pełen, albo w jaki sposób dobrać dwie skarpetki w tym samym kolorze. Czy widzieliście kiedyś mówiący kalkulator lub zegarek? Dowiemy się też, w jaki sposób niewidome osoby uczą się geografii czy matematyki oraz jak obsługują komputer, bez którego przecież większość z nas nie wyobraża sobie życia na co dzień. W tej części będziemy również mogli samodzielnie przekonać się o tym, jak działa nasz zmysł dotyku, który będzie musiał zastąpić nam wzrok – po założeniu zaciemnionych gogli, będziemy mieli na przykład za zadanie poprawnie dopasować części dziecięcej układanki. Oj, to wcale nie będzie takie proste…

 

Niewidzialna wystawafot.: Marek Młynarczyk http://niewidzialna.pl

 

ZAMKNIJ OCZY I… ZOBACZ

To wszystko jest jednak jedynie wstępem do tego, co nas czeka. Po krótkim instruktażu sześcioosobowa grupa przechodzi bowiem do części „niewidzialnej”, czyli zaciemnionych pomieszczeń, po których oprowadzają niewidomi przewodnicy. Na zewnątrz to oni zdani są na pomoc (a często łaskę bądź niełaskę) osób widzących, jednak tutaj – w tonących ciemnością pomieszczeniach – role całkowicie się odwracają i bardzo szybko dociera do nas, kto tu tak naprawdę „nie widzi”…

Wokół jest tak przeraźliwie ciemno, że to aż nie do uwierzenia! Jestem pewna, że wielu uczestników nigdy nie miało okazji zaznać podobnych ciemności i jest to dla nich całkowitym zaskoczeniem. Pierwsze kroki są nieporadne, strachliwe. Wszyscy boimy się o coś potknąć, w coś uderzyć, ciągle na siebie wpadamy i co chwilę się przepraszamy. Podejrzewam, że wszyscy czują to samo: niepokój, zagubienie i całkowitą dezorientację. Przewodniczka z życzliwością i spokojem podaje wskazówki, które pomagają nam iść we właściwym kierunku i zacząć wreszcie czerpać choć odrobinę przyjemności z tej niesamowitej, acz wręcz przerażającej wycieczki.

Przechodzimy do kolejnych i kolejnych pomieszczeń, które zaznajamiają uczestników z sytuacjami, w obliczu których każdy z nas staje każdego dnia – czy to osoba widząca, czy niewidząca. Różnica polega na tym, że widzący czynności te wykonują machinalnie i bez zastanowienia, dla niedowidzącego czy niewidomego są one prawdziwym wyzwaniem. O ile własne mieszkanie można dobrze poznać i nauczyć się jego obsługi, tak już chociażby z poruszaniem się po ulicy jest już gorzej – za każdym razem może nas spotkać przecież coś innego. I dopiero teraz, znalazłszy się w tak ekstremalnej sytuacji, osoba widząca zaczyna rozumieć i zwracać uwagę na to, z czym musi zmierzyć się niewidomy. A jest tego ilość niewiarygodnie wręcz przytłaczająca! Z początku trudno zapanować nad tym chaosem, ale – ku zaskoczeniu wielu uczestników – powoli, powoli budzą się pozostałe nasze zmysły i jest to zauważalne już w czasie tego godzinnego pokonywania tortu przeszkód i walki z własnym ograniczeniem. Słuch zaczyna uważniej śledzić zmiany miejsca przewodnika, a zapachy stają się tak intensywne, że w pewnym momencie mogą wręcz zacząć irytować i przeszkadzać. Uczestnicy nieco się ożywiają i ośmielają, zaczynają nawet pozwalać sobie na humorystyczne uwagi. Krok za krokiem, pomieszczenie za pomieszczeniem nasz organizm pozwala nam na odbiór coraz bardziej intensywnych wrażeń, czym jesteśmy wszyscy zafascynowani.

 

NAJWAŻNIEJSZE JEST NIEWIDOCZNE DLA OCZU

Nasza niewidzialna przygoda dobiega końca. Przewodniczka prosi, żebyśmy powoli i ostrożnie opuszczali pomieszczenie, na początku kierując wzrok w ciemną podłogę. Ona jedna nie musi spuszczać głowy i szybko mrugać, żeby przyzwyczaić oczy do światła – dopiero teraz mamy okazję przekonać się o tym, że ta przemiła, sympatyczna, o niesamowitym poczuciu humoru osoba faktycznie jest niewidoma. Uśmiechała się od ucha do ucha i dziękowała nam za wspólnie spędzony czas. Byłam tak wzruszona, że mimowolnie łza zakręciła mi się w oku. Widzący pracownik wystawy zapytał nas o wrażenia. Szczerze odpowiedziałam, że dla mnie przeżycie to było… przerażające. Chłopak uśmiechnął się i powiedział, że – jak widzimy – pracujący tu przewodnicy mają tak na co dzień, a wcale nie są z tego powodu jakoś specjalnie nieszczęśliwi, a już na pewno nie dają tego po sobie poznać.

To prawda – przewodnicy są wspaniali! Uśmiechnięci, weseli, cierpliwi, otwarci, uważni. Są przygotowani na rozmaite okoliczności i ekstremalne sytuacje, każdy człowiek reaguje bowiem inaczej na tę wystawę, a przewodnicy z niejednym się już spotkali. Mimo najszczerszych chęci nie wszyscy są w stanie wytrzymać i przezwyciężyć pierwszy szok oraz lęk. Są osoby, które nie potrafią powstrzymać potrzeby zobaczenia światła, bo czują się przerażone i zagubione. Ja sama doświadczyłam uczucia… klaustrofobii. Wielu rzeczy mogłam się spodziewać, ale nie czegoś podobnego! Przez sporą część czasu czułam się jak w ciasnej klatce, albo jeszcze gorzej… w trumnie. Czułam, jakby ze wszystkich stron ciemne ściany na mnie napierały i cały czas miałam wrażenie, że uderzę w coś głową. Nie miałam pojęcia, jakiej wysokości są pomieszczenia i bardzo mnie to deprymowało. Walczyłam z chęcią ucieczki w stronę światła, a w pierwszej sali chciało mi się – nie ma co kryć – po prostu płakać. Byłam przerażona. Jedyne momenty chwilowej ulgi były wtedy, gdy natrafiałam ręką na coś miękkiego i przyjemnego w dotyku, w czym rozpoznawałam sweter mojego męża. Jego bliskość dodawała mi otuchy. Ale powiedziałam sobie w duchu, że muszę się wziąć w garść, bo nie przyszłam tu po to, żeby się mazgaić, tylko żeby spróbować zmierzyć się z własnymi słabościami! Przecież niewidomi nie mogą uciec od ciemności, a ja nie potrafię się z nią zmierzyć nawet przez godzinę? Naprawdę jestem aż takim tchórzem? Zauważyłam też, że jest mi jakoś raźniej, gdy… mam zamknięte oczy. To oczywiście kwestia podświadomości, bo przecież z oczami otwartymi czy nie i tak nic nie widziałam. Od tego momentu było już lepiej; razem z grupą odszukiwałam kolejne „przeszkody”, umiałam je rozpoznać i nazwać. Zaczęłam nawet wyobrażać sobie to, czego dotykałam, więc wystawa stała się nagle bardziej „widzialna”, a to też sprawiało przyjemność. Na początku nie myślałam o kolorach czy materiałach, a teraz zaczynałam „dostrzegać” fakturę i wyobrażać sobie przykładowe barwy.

 

PRZYGOTUJ SIĘ FIZYCZNIE I PSYCHICZNIE

Niewidzialna Wystawa  – chciałbyś wziąć udział? Zacząć należy od zarezerwowania sobie miejsca w grupie – można to zrobić poprzez formularz na stronie organizatora, mailowo pod adresem [email protected] lub telefonicznie pod numerem 504 324 444 – można też zostawić wiadomość na poczcie głosowej, a organizatorzy oddzwonią. Wystawa mieści się na drugim piętrze wieżowca Millenium Plaza (proponuję wjazd szklaną windą) przy Alejach Jerozolimskich 123a (skrzyżowanie z Okopową, tuż przy Pl. Zawiszy).

Uczestnikami mogą być również dzieci od 8. roku życia (na życzenie można poprosić o możliwość wprowadzenia młodszych dzieci, ale trzeba się upewnić, że dziecko będzie w stanie pokonać trasę); niestety nie ma możliwości wjechania wózkiem inwalidzkim. Po uprzednim uzgodnieniu, grupy mogą być przyjęte w innych godzinach niż podane, można też poprosić o przewodnika mówiącego w języku angielskim. Trzeba przyjść około 15 minut wcześniej, aby załatwić sprawy organizacyjne – bilet, instruktaż, schowanie rzeczy osobistych do zamykanych szafek – nie wchodzimy w okryciach wierzchnich, nie zabieramy plecaków, torebek, telefonów komórkowych, zegarków ze świecącymi elementami, zdejmujemy też okulary. Warto założyć nie tylko wygodne buty, ale też wybrać raczej lekki stój, gdyż w środku jest naprawdę ciepło, a stres i adrenalina dodatkowo robią swoje. Dobrze byłoby też mieć ze sobą trochę drobnych, mogą się przydać. Po wejściu do zaciemnionych pomieszczeń należy bezwzględnie słuchać instrukcji przewodnika i trzymać ręce w pozycji, w której uczono uczestników. Jeśli w początkowej fazie poczujecie wzmagającą się panikę, dajcie sobie chwilę na oswojenie się z sytuacją. Jeśli natomiast uczucie zagrożenia czy duszności nie mijają, trzeba poinformować o tym przewodnika i poprosić o pomoc w wyprowadzeniu.

Czego nie należy robić? Nie wolno machać na oślep (dobre określenie) rękoma – można zranić siebie i innych. Absolutnie nie należy przekładać leżących na stołach pomocy naukowych – niedowidzący i niewidomi przewodnicy się tego nie spodziewają i są zdezorientowani, a co za tym idzie, skazani na pomoc widzących. Powoduje to chaos i niepotrzebne przedłużenie w czasie. Nigdy też nie wolno zostawić wysuniętego spod stolika krzesła.

Niewidzialna wystawafot.: Marek Młynarczyk http://niewidzialna.pl

 

OTWORZYŁEŚ JUŻ OCZY? TO TERAZ ZMIEŃ MYŚLENIE!

Z całą pewnością wystawa nie ma na celu „zdołowania” widzących. Chodzi o to, aby spróbować wczuć się w położenie osoby niewidomej i sprawdzenie na własnej skórze, z czym zmagają się na co dzień. Wystawa nie ma też wzbudzać w nas poczucia litości nas losem niewidzących, a uświadomieniu sobie, że tak naprawdę jedyną różnica miedzy nami jest sposób odbioru świata. Swoimi przemyśleniami i opinią można podzielić się w Księdze Pamiątkowej. Jeśli więc chcecie dowiedzieć się, jak „wygląda” świat, gdy nie ma się do dyspozycji zmysłu wzroku, koniecznie musicie wybrać się na tę wystawę! W cenie biletu ekstremalne wrażenia i cała gama emocji – od przerażenia, zaszokowania, przez zdziwienie, zaciekawienie, aż po ulgę, gdy wreszcie widzimy światło.

Ta „ulga” powinna jednak coś za sobą nieść, dać nam do myślenia, gdyż tej wystawy nie można opuścić obojętnym. A może raczej – zbyt szybko na nowo zobojętnieć na to, co nas otacza i czym dane jest nam się cieszyć. Czy umiemy docenić to, że dzięki zmysłowi wzroku z łatwością jesteśmy w stanie pokonać każdą przeszkodę, którą napotkamy w drodze z Niewidzialnej Wystawy na parking, na którym stoi nasz samochód, do którego sobie swobodnie wsiądziemy i bez problemu odjedziemy? To, że w tym czasie zeszliśmy po kręconych schodach lub wcisnęliśmy odpowiedni guzik windy i nie jeździliśmy z góry na dół bez pewności, na którym piętrze się znajdujemy…? To, że obróciliśmy się wokół, żeby zorientować się, w którą stronę jest wyjście…? To, że nie uderzyliśmy głową w automatyczne drzwi obrotowe i nie wpadliśmy na stojące przed wejściem donice z kwiatami, filary i idące po łuku słupki drogowe…?

Niewidzialna Wystawa ta powinna nas nie tylko zachęcić do dokładnego doinformowania się w kwestii jak można pomóc osobie niewidomej (na ulicy, w środkach transportu publicznego – Ty wiesz?), ale też uwrażliwić nas na to, co często pomijamy – zabiegani, zalatani, wiecznie w pośpiechu, ciągle spóźnieni… Czy to nie piękne, że możemy podziwiać architekturę budynków? Niewidomi mogą słuchać opowieści o nich i wodzić palcami po wytłoczkach, które w bardzo ogólny sposób nakreślają kształt. Czy to nie wspaniałe, że możemy cieszyć się mnogością kolorów, widzieć różnicę między turkusowym a pistacjowym, beżowym a ecru? Czyż nie jest szczęściem to, że możemy oglądać twarze naszych bliskich, że możemy zobaczyć kolory tęczówek ich oczu?

Czy doceniamy fakt możliwości patrzenia, widzenia, oglądania…?

I w związku z tym pytanie do Ciebie, Drogi Czytelniku: kiedy ostatnio badałeś wzrok?

 

 

Niewidzialna wystawavars

Bałaś się?

sava

Czy się bałam? Chciałam stamtąd czym prędzej uciec! A przynajmniej – usiąść i płakać.

vars

Aż tak?

sava

Tak, na serio. Byłam przerażona. Ale głos przewodniczki mnie uspokajał.

vars

Mnie też i to bardzo. Swoją drogą – ona była niesamowita! Nie jestem w stanie pojąć, skąd wiedziała, gdzie kto jest i w którą stronę się przemieszcza. Myślisz, że po naszym zapachu?

sava

Częściowo pewnie tak. Ma wyostrzony węch i słuch. Ja nie czułam zapachu niczyich perfum, ale ona z pewnością. Dla mnie to też było niewiarygodne, że bezbłędnie wiedziała, gdzie która osoba z grupy się znajduje i wszystkimi naraz kierowała. Aż chwilami można by się podejrzewać, że to osoba widząca z noktowizorem.

vars

Nawet gdyby  to była widząca osoba z noktowizorem, to i tak w tych pomieszczeniach widziałaby mniej niż niewidomy przewodnik!

 

Niewidzialna wystawaNic nie widać, a tyle można zobaczyć…

 

 

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *