GTWb – Akcja XCIX – Powoli po Woli, czyli VarSavski slow life

wpis w: GTWb, SEZON 3, Slowlife | 10

Tytuł XCIX Akcji GTWb Powoli po Woli zachęca do tego, żeby chociaż na chwilę zwolnić. Przyszło nam na myśl, żeby osobiście spróbować się przekonać, czy w mieście, w którym żyje się tak szybko, że chodzi się nawet po schodach ruchomych, bo szkoda czasu, faktycznie można zakosztować tego, co zwie się slow life? Postanowiliśmy więc urządzić sobie wolny dzień – nie mylić z dniem wolnym, gdyż wolnego nie mieliśmy w żadnym razie, mamy sporo pracy i na dodatek właśnie zbliża się sesja. Coś tam jednak udało się zorganizować. I to nie tylko tego jednego dnia. Jakim sposobem? Bo to kwestia priorytetów.

powoli po woli varsavski slow life2

CZYM DLA CIEBIE JEST SLOW LIFE?

Zacznijmy od tego, że slow life dla każdego oznacza coś zupełnie innego, nie ma jednej recepty. Wszystko zależy od priorytetów, trybu życia, przyzwyczajeń, organizacji i umiejętności pogodzenia się z faktem, że nie jesteśmy cyborgami, tylko ludźmi, mamy prawo z czegoś zrezygnować, a nawet coś zawalić i nie pozwalamy, żeby zjadły nas wyrzuty sumienia. Prawdą jest też, że im więcej mamy zajęć, tym jakoś lepiej jesteśmy zorganizowani, przede wszystkim dlatego, że często nie mamy wyjścia – każdego dnia musimy odhaczać kolejne punkty z listy. Bywa, że żadnego z nich nie możemy pominąć, a tak naprawdę, to przydałoby się dopisać parę innych. Nie robimy tego tylko dlatego, żeby całkowicie nie zwariować i nie mieć jeszcze większego poczucia klęski. Jak więc niby w takim zabieganiu przestawić się na slow life?

A może wcale nie chodzi o to, żeby zmniejszać liczbę punktów na liście, a po prostu umieszczać na jej szczycie to, co najważniejsze i schodzić w dół jak po drabinie, zmniejszając hierarchię ważności? Jeżeli na naszej liście w koło Macieju będą wpisane tylko obowiązki kojarzące nam się z drastycznym uszczupleniem czasu, w którym moglibyśmy wreszcie odpocząć lub zrobić coś, co sprawia nam przyjemnosć, to faktycznie nasze życie zamieni się w koszmarną rutynę. A jeżeli na samej górze listy zamiast słowa ZAKUPY, które od razu wywołuje skojarzenia typu: korek, tłumy, zacięta kasa, awaria terminala, ciężkie siaty, wpisalibyśmy KOLACJA Z MOJĄ RODZINKĄ!! aha, dokup po drodze kaszę gryczaną i cztery pomidory – czy to nie wygląda bardziej zachęcająco? Niby to samo, a jakoś tak inaczej… bo te zakupy robimy dla tych, których kochamy i na samą myśl, że wieczorem wszyscy razem usiądą przy stole, będą zajadać i trajkotać, gęba nam się śmieje i nawet te siaty robią się jakieś lżejsze… Bo slow life, to tak naprawdę life, a to slow zależy już od naszych priorytetów.

SLOW LIFE PO NASZEMU

Jesteśmy mieszkańcami Woli. Szczęśliwymi mieszkańcami Woli. Lubimy tu mieszkać, lubimy tu bywać, lubimy czuć, że to jest właśnie nasz dom. Od dziesięciu lat smutek miesza się z radością, a płacz ze śmiechem właśnie tu, na Woli. W naszym mniemaniu prowadzimy slow life, ponieważ nasze życie wygląda tak jak tego chcieliśmy. Mamy pracę, studiujemy, znajdujemy czas na hobby, czytanie książek, a ostatnio nie musimy się nawet martwić, gdzie tym razem zaparkujemy samochód, ponieważ udało nam się wynająć garaż. To naprawdę coś niebywałego nie musieć rano zwalać tony śniegu i skrobać zamarzniętych szyb! Nasz siedemnastoletni rzęch mieszka sobie jak król! A reszta? Jak u każdego: rachunki, dziura w zębie, brak zdolności kredytowej, irytujący sąsiad. Norma. Jakkolwiek dziwnie by to nie zabrzmiało, tak naprawdę (po)wolny dzień, który miał być tytułowym eksperymentem, jest naszą codziennością – mimo życia z zegarkiem w ręku, udaje nam się wygospodarować momenty slow, ponieważ nam na tym zależy. Są mianowicie w tym naszym wspólnym życiu elementy, które są świętością i staramy się je celebrować, ponieważ dają nam pewność, że cała ta gonitwa ma jakiś sens. Jest sporo takich punktów. Każdego wieczora zasiadamy do wspólnej kolacji, każdego czwartego dnia miesiąca obchodzimy miesiącznicę. Jedni powiedzą, że w życiu piękne są tylko chwile. Jeśli tak, to zadbajmy o to, żeby były jak najpiękniejsze. Nie przegapmy tego, co najistotniejsze, spróbujmy wygospodarować, wręcz wykraść te momenty slow.

POWOLI PO WOLI – VarSavski powolny dzień

Nasz powolny dzień tak naprawdę nie był dniem, a kilkoma godzinami, które spędziliśmy wspólnie, podróżując po Woli. Nie oszukujmy się, któż mógłby poświecić cały dzień na takie przyjemności? Ale te wspólne chwile są tak naprawdę tym cenniejsze! Odwiedziliśmy kilka miejsc, do których lubimy wpadać, a także jedno nowe, które do tej pory omijaliśmy szerokim łukiem (nie bez powodów), ale jako że raz się żyje i tylko raz będzie taki temat GTWb, postanowiliśmy zaryzykować. Zapraszamy na wycieczkę po Woli, tylko ostrożnie, bo śnieg prószy i jest bardzo ślisko! Wszyscy mają czapki i rękawice? No to w drogę!

przystanek 1

Matras zamienił się miejscami z Księgarnią Świat Książki i chyba wyszło to na dobre. Po liftingu księgarnia prezentuje się całkiem nieźle, a zniżki cenowe bardzo kuszą. Skusiły i nas, ale i bez zniżki pewnie nie umielibyśmy przejść obojętnie obok reedycji przepięknie wydanych egzemplarzy książek, które zrodziły się z miłości do Warszawy. Vars, wielbiciel apokaliptycznych wizji science fiction, dołożył do kolekcji autorstwa Glukhovsky’ego jeszcze jedną perełkę.

echa dawnej warszawy 100 adresow

echa dawnej warszawy dalsze 100 adresow

futu re

W budynku, w którym mieści się księgarnia, wielki sentyment budzi odremontowany neon. Oby nigdy nie zniknął! Przynajmniej do czasu, gdy mieszkamy na Woli.

ksiegarnia im stefana zeromskiego

Książka jest dobra na każdą okazję, zachęcamy więc do poznawania Warszawy właśnie poprzez książki.

 

przystanek 2

Świeżo kupione książki trzeba jak najszybciej obejrzeć, powąchać i nacieszyć się nimi! Klapnęliśmy przy stoliku w klubokawiarni Chłodna 25, bo o tej porze jest tam spokojnie. Lubimy tam czasem zajrzeć, posiedzieć na wytartych kanapach, zerknąć, co nowego przybyło w biblioteczce – akurat była świeża dostawa, na półki wstawiono co najmniej piętnaście książek. Czasem naprawdę miło tak posiedzieć, napić się aromatycznej herbaty, poczytać, a może zagrać ze znajomymi w jakąś grę planszową? Co powiecie na Warszawski Monopol albo – dla cierpliwych – Alternatywy 4?

chlodna 25 wejscie

chlodna 25 stoliki

chlodna 25 filizanki

 

przystanek 3

Potem przydałyby się wybrać na jakieś małe zakupy, może była dostawa wędzonych ryb na BioBazarze przy Żelaznej 51/53? Pośród tych klimatycznych, starych hal można się poczuć niczym w innej epoce! Po zakupach można potem wspólnie coś upichcić, miło spędzając czas na krojeniu, siekaniu, szatkowaniu i doprawianiu. Próbowaliście kiedyś sami wziąć na warsztat – mniej lub bardziej – warszawskie specjały? My zmierzyliśmy się z flakami, Wereszczaką i wuzetką. Na BioBazarze skusiliśmy się na doradę, chyba po makreli to będzie nasza ulubiona wędzona ryba! Wędzony karp za to nas srodze rozczarował, w szczególności Savę, która karpia uwielbia.

biobazar zelazna 2

biobazar zelazna 1

biobazar zelazna 3

przystanek 4

Po biesiadowaniu warto trochę się poruszać. Oboje jesteśmy fanami nordic walkingu, wolskie parki są nasze, niezależnie od pory roku i pogody. W zimę parki wyglądają przepięknie, otulone białą, puchowa kołderką. Jest też o wiele mniej ludzi, więc spacer ośnieżonymi alejkami może być naprawdę przyjemny. Bardzo lubimy Park Sowińskiego, gdzie bywamy na eventach organizowanych w amfiteatrze. Przy okazji można też zajrzeć do plenerowych bibliotek, w których na początku tego roku uwolniliśmy 111 książek. W taką zimową aurę z pewnością chętnie pofruną do nowych właścicieli!

park sowinskiego 1

park sowinskiego 2

park sowinskiego 3

 

przystanek 5

Po takim zimowym marszu koniecznie trzeba się rozgrzać – a można to zrobić na różne sposoby, np. dzięki kulturze, która albo leje miód na nasze serce, albo podnosi ciśnienie. Tym drugim bardzo skutecznie zajmuje się Muzeum Woli, które z z Wolą ma tyle wspólnego, że akuratnie na jej terenie stoi. Na stronie muzeum czytamy: Muzeum Woli wystartowało z programem Laboratorium miasta i staje się laboratorium Warszawy, miejscem, które opowiada nie tylko historię miasta, ale też podejmuje tematy związane z tożsamością i przyszłością stolicy w kontekście rozwoju miast w Europie i na świecie. No cóż, z tym laboratorium, to chyba nie przesadzili: białe, sterylne ściany i mikroskopijny minimalizm. Może jesteśmy niedzisiejsi, ale muzeum opowiadające historię dzielnicy w bardziej tradycyjny sposób, z gablotami i zakurzonymi eksponatami (nawet źle oświetlonymi) jakoś bardziej by nam odpowiadało. Wielokrotnie rozmawialiśmy z Varsem o tym, że trzeba by się wreszcie wybrać do tego muzeum, wszak miejsce zamieszkania zobowiązuje, jednak za każdym razem, gdy oglądaliśmy galerię zdjęć z wystaw, byliśmy dalecy od entuzjazmu. W sumie, to chyba tylko temat akcji niemalże zmusił nas do tego, żeby jednak wreszcie odhaczyć ten punkt na liście. Dobrze, że w czwartki wstęp jest bezpłatny, można potraktować wizytę w laboratorium jako ciekawostkę. Wśród, ekhm, eksponatów, naprawdę spore wrażenie zrobiły na nas rzeźby Gustawa Zemły, w szczególności miniatury Bezgłowej Nike, ulubionego warszawskiego pomnika Savy. Ale trzeba przyznać, że kolekcja brudnych słoików też swoje robi. Czy to ma być jakaś aluzja?

muzeum woli 1

muzeum woli 4

muzeum woli 5

muzeum woli 3

muzeum woli 2

muzeum woli 6

 

Paradoksalnie wpisu na temat powolnego dnia nie mieliśmy nawet czasu opublikować o jakiejś ludzkiej porze, dopiero późnym wieczorem znaleźliśmy na to czas. Ale takie właśnie jest życie. A Wam udaje się zorganizować slow life w tym pędzącym świecie?

10 Responses

  1. Marcin K

    Od dziecka chodzę i robię różne rzeczy szybko. Ale skoro taka moja natura, to zmuszanie organizmu do wolniejszego tempa wcale nie oznacza relaksu i odpoczynku, tylko męczarnie. Irytuje mnie, jak na schodach ruchomych jakaś memła stanie po lewej stronie i blokuje przejście. Dostaję szału, gdy ktoś przepycha się przede mnie po to, żeby zwolnić i hamować moje tempo itp. Gdyby chodniki były szersze, postulowałbym o pas dla szybko poruszających się.

    PS Dlaczego po raz piętnasty muszę przechodzić procedurę weryfikacji maila, zanim dodam tu komentarz? Czuję się jak intruz na strzeżonym osiedlu :P

    • Vars i Sava

      Ekstrawertyk :) Dlatego staję po prawej tronie schodów i spokojnie zostawiam Wam miejsce do biegania :))

      Hm, to naprawdę bardzo dziwne. Podobnie jak Ty, my jesteśmy jedynie użytkownikami tego formularza, założyliśmy konto, zalogowaliśmy się i tyle, nic więcej nigdy nie musieliśmy robić. Postaramy się napisać do jakiegoś helpdesku, może znajda na to sposób. A jak nie, to może uda się zainstalować coś innego. Dzięki za info!

      • Vars i Sava

        hm, tez pomyślałam, że może chodzić o ciasteczka. mamy tylko jedno konta na disqus, wiec praktycznie się nie wylogowujemy stąd, pewnie dlatego zawsze działa. możesz też się logować przez inne konta, może będzie lepiej?

  2. Artur Miłobędzki

    Freelancer i slow life to jest coś, co wcielam skutecznie od wielu lat. Przynajmniej tak mi się wydaje.

  3. lavinka

    Zaczynam tęsknić do normalnych kawiarni z prawdziwą kawą, a nie tylko wszędzie te klubiki z karmelem. Ona jest dobra, sama idea mi się podoba, ale strasznie sztampowo się ostatnio zrobiło. A jak coś jest pospolite to niestety, ale przestaje być wyjątkowe. Slow life to dla mnie ucieczka od wyścigu szczurów. Zamiast wyszukiwania księgarskich nowości – biblioteka, zamiast siedzenia w samochodzie – spacer lub rower, zamiast pracy 9-17, praca wtedy, kiedy się chce. Wszystko prawie bez zegarka, rytm życia nie podpięty pod taśmę produkującą pieniądze, tylko pod jego naturalne przyśpieszenia i zwolnienia.

    • Vars i Sava

      Cudowna wersja slowlife :) Zwłaszcza ta biblioteka i spacer przypadła mi do gustu. Praca też – jestem freelancerem i dobrze mi z tym, nie umiem pracować od dzwonka do dzwonka… a że nie zrywam się o 6 (tylko często wtedy dopiero idę spać), to i z kawy zrezygnowałam całkowicie. Swój limit wypiłam chyba we Włoszech, a w Polsce kawa mi nie smakowała, więc się z nią pożegnałam, taka prawda.

Skomentuj Marcin K Anuluj pisanie odpowiedzi

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *