Nie wszyscy mają możliwość wyjechać na urlop. Ale lato w mieście również może należeć do udanych. W stolicy nie sposób się przecież nudzić! Co powiecie na podróż w czasie? Chcielibyśmy zabrać Was do Warszawy lat 60. Miasta, po którym jeździły skarpety i ogórki, a kociaki chodziły na fajfy do Stodoły. A wszystko to dzięki fantastycznie przegotowanemu audioprzewodnikowi i odrobinie wyobraźni! Kto się z nami wybierze? Zapraszamy na serię POZNAJEMY WARSZAWĘ POPRZEZ PRZEWODNIKI.
PRZYGOTUJ SIĘ
Zanim jednak wyruszymy, poświećmy kilka chwil, aby się odpowiednio przygotować. Kilka kroków i już! Na dodatek możemy to zrobić, kiedy mamy czas i ochotę. Spacery z prawdziwymi przewodnikami są z całą pewnością bardzo interesujące i wiele się dowiemy na takich spotkaniach, ale jesteśmy uzależnieni czasowo. Z audioprzewodnika możemy skorzystać w wybranym przez nas samym momencie, a nawet zatrzymać ścieżkę i wrócić do niej za jakiś czas.
Wchodzimy na stronę MIEJSKA ŚCIEŻKA i pobieramy plik – my tym razem wybraliśmy ścieżkę Lata 60. w Warszawie, ale jest też wiele innych opcji, np. Wielokulturowa Praga czy Wojenna Ochota.
Pobrany plik wgraj na telefon lub przenośny odtwarzacz, do którego podłącz słuchawki.
Jeśli chcesz, możesz też pobrać bezpłatną aplikację na androida. Wszystkie ścieżki będzie można wtedy pobierać bezpośrednio przez tę aplikację.
Jako że mamy odbyć podróż w czasie, możemy zaszaleć i wykombinować sobie jakąś stylizację w stylu mody lat 60., co Wy na to? Ewentualnie jakiś jej element, np. opaskę do włosów lub duże okulary słoneczne. Taki gadżet na pewno pomoże nam lepiej wejść w rolę i poczuć klimat tamtych lat. Panie tapirują włosy, panowie stawiają kołnierze, a podkładem do przygotowania stylizacji niech będzie energetyczna piosenka z serialu Wojna domowa – Nie bądź taki szybki Bill.
Spacer potrwa około godziny, w upalny dzień butelka wody i czekoladowy batonik dodadzą nam energii. W audioprzewodniku jest też przerwa na odpoczynek na ławce w bardzo przyjemnej lokalizacji, można więc nawet wrzucić coś na ząb.
Jeśli lubicie dokumentować każdą mniejszą i większą wyprawę, koniecznie weźcie aparat! Zrobione zdjęcia można potem porównać z tymi z epoki lat 60. – znajdziecie je w Internecie, książkach i przewodnikach sprzed lat, a może nawet w rodzinnych albumach? To może być naprawdę świetna okazja do wspomnień.
Telefon lub odtwarzacz umieśćcie w takim miejscu, żeby był do niego łatwy dostęp – może trzeba będzie kilka razy zatrzymać ścieżkę. Przed wyjściem z domu upewnijcie się, że nagrana ścieżka odtwarza się bez problemu. Nie zapomnijcie słuchawek!
A może chcielibyście połączyć zwiedzanie ze sportem? Chwyćcie wtedy za kijki do nordic walking, najlepiej takie, które można przypiąć do nadgarstków – będzie wygodniej korzystać z aplikacji w telefonie, napić się wody czy zrobić zdjęcie.
Stań we wskazanym punkcie startu – w przypadku naszej ścieżki będzie to Rotunda. Słuchawki na uszy i odpalamy plik. Trasę można przejść według aplikacji na telefonie, ale można iść także bez mapy. Trzeba tylko uważnie słuchać poleceń, a przewodnik nas pokieruje. Tak wygląda nasza trasa:
Lata 60. w Warszawie
W tle słychać odgłos kroków (dokładnie to stuk obcasów), które nadają tempo – powinniśmy się mniej więcej do nich dostosować. Jeśli z jakiegoś względu nie możecie lub nie chcecie iść w takim tempie, albo będziecie chcieli zrobić sobie przerwę na odpoczynek czy zakupy, to włączcie pauzę, ale nie wyłączajcie pliku całkowicie. Uruchomcie nagranie, gdy staniecie w odpowiednim miejscu trasy. Spacer urozmaicają rzeczywiste odgłosy miasta, opowieści i wspomnienia warszawiaków oraz wstawki muzyczne. Wierzcie nam, że jest to naprawdę świetnie skonstruowana ścieżka! No to co, ruszamy? :)
Nie przytoczymy tu treści całego nagrania, bo nie chcemy psuć Wam przyjemności, ale na zachętę wrzucimy kilka interesujących fragmentów. Pochylony tekst jest bezpośrednim cytatem audioprzewodnika, reszta to nasze dopiski.
Budowa Rotundy, 1960, fot. Archirama
Rotunda, 1969, fot. Stanisław Dąbrowiecki,
Ząbkowany dach Rotundy, fot. Instytut Warszawski
To, co widzisz jest tylko rekonstrukcją oryginalnej Rotundy. Zimą 1979 r. nastąpił tu wybuch gazu, który nie tylko zniszczył budynek, ale pochłonął też 49 ofiar – pracowników i klientów banku. Co roku 15 lutego o godzinie 12.37 w Warszawie wyją syreny ku pamięci ofiar tragedii.
Rotunda po wybuchu gazu, 1979, fot. Adam Urbanek
Rotunda po wybuchu gazu, 1979, fot. materiały prasowe
Dziś Rotunda jest w stanie wręcz opłakanym, były nawet plany jej wyburzenia. Przeprowadzono przy tej okazji ankietę, która miała na celu ukazać znaczenie Rotundy dla Warszawy. Wypełniono ponad 10 000 ankiet. Blisko 85% ankietowanych mieszka w Warszawie. Najliczniejszą grupę reprezentują osoby w wieku 26-35 lat, większość nie ma wykształcenia związanego z architekturą i urbanistyką, za to deklaruje aktywne uczestnictwo w kulturalnych wydarzeniach stolicy. I jakież są wyniki tej ankiety? Rotunda jest Ikoną Warszawy, porównywaną do PKiN czy nawet Syrenki. Budzi ogromny sentyment. Jest znacznikiem geograficznym i punktem odniesienia, rozgałęziaczem do innych części miasta. Rotunda jest także pomnikiem ofiar tragedii, wpisanym w historię Warszawy. Nadal jest także miejscem spotkań warszawiaków, punktem, z którego się startuje w dalszą trasę. Pomysłów na rewitalizację było wiele – od zwykłego odświeżenia modernistycznego budynku po nowoczesną, futurystyczną wręcz konstrukcję. Więcej informacji znajdziecie TUTAJ. A czym dla Was jest Rotunda? Chcielibyście zmienić jej wygląd?
/Stań twarzą do rotundy, idź w lewo między drzewami w stronę przejścia dla pieszych <- właśnie takie polecenia będziecie słyszeć w międzyczasie/.
Kolejnym ciekawym punktem jest Bar Zodiak z charakterystycznym neonem ze znakami zodiaku na fasadzie. Na parterze, w samoobsługowej hali, można było zjeść na stojąco zrazy, pierogi czy zupę. Na górze była kawiarnia z tarasem, stolikami i parasolkami. Zodiak mieścił się w Pasażu Śródmiejskim, który powstawał w latach 60. i był niesamowita atrakcją dla mieszkańców i przyjezdnych – deptakiem z najlepszymi w mieście sklepami.
Zodiak, 1969, Warszawa-Krajobraz i architektura, Edmund Kupiecki, Arkady 1970.
Zodiak, 1969, fot. Grażyna Rutkowska
Powstawała przez całe lata 60. i była jedną z najważniejszych ówczesnych inwestycji. Mówiło się, że jej budowa, to zapowiedź Warszawy przyszłości – miasta tysięcy samochodów, helikopterów, skuterów, wielkiego tempa życia, a nie jak dotychczas – secesyjne miasto dorożek konnych. Jej częścią był Pasaż Śródmiejski, którym szliśmy, zespół trzech ogromnych Domów Towarowych – Wars, Sawa i Junior – plus dodatkowo Sezam, także w modernistycznym duchu. Z tyłu widać trzy 24-piętrowe wieżowce; prawą stronę ściany zamyka Rotunda.
Budowa Domów Towarowych Centrum, 1967-69, fot. Grażyna Rutkowska
Ściana Wschodnia, Warszawa-portret miasta, Arkady 1981.
Idąc w stronę PKiN, zwróćcie uwagę na trybunę honorową, z której przy różnych okazjach przemawiał do narodu towarzysz Władysław Gomułka. Przyjrzyjcie się umieszczonej tam płaskorzeźbie orła – czym różni się od tego, którego znamy w dzisiejszych czasach?
PKiN, choć niezbyt lubiany przez warszawiaków, wpisał się na dobre w krajobraz stolicy. Budowało go 3,5 tys. radzieckich robotników, którzy mieszkali na specjalnie dla nich wybudowanym osiedlu Przyjaźń. Do dyspozycji mieli tam kino, basen, świetlicę i stołówkę. 17 listopada 1953 r. „radzieccy budowniczowie wsparli strop nieba iglicą”, jak pisały wówczas gazety. Po śmierci Józefa Stalina wspólną uchwałą Rady Państwa i Rady Ministrów Polskiej Rzeczypospolitej Ludowej nadano budynkowi nazwę Pałac Kultury i Nauki imienia Józefa Stalina.
Królowa Holandii, Juliana, zażartowała o Pałacu, że jest „mały, ale gustowny”. Mały? […] 234 m wysokości, 2 700 okien, 45 pięter, 3 288 pomieszczeń. Miał być socjalistyczny w formie, ale narodowy w treści, jak przystało na socrealizm – styl, w którym go zbudowano. […] W niektórych salach i korytarzach wciąż czuć klimat tamtych lat.
PKiN, 26 pięter, fot. Imagehack
PKiN im. Józefa Stalina, 1966, fot. T. Hermańczyk
Największa w owym czasie sala konferencyjno-koncertowa w Warszawie – Sala Kongresowa. Była miejscem posiedzeń Polskiej Zjednoczonej Partii Robotniczej, ale miała także bezapelacyjnie najlepszą akustykę w mieście.
Sala Kongresowa, fot. Zbiory prywatne
W listopadzie 1963 miał w niej zagrać Paul Anka, w ostatniej chwili odwołał jednak swój koncert, bo dowiedział się o zamordowaniu prezydenta Kennedy’ego. […] Ale najbardziej niezapomniany był najgorętszy występ gwiazdy zza żelaznej kurtyny, czyli zespołu Rolling Stones w kwietniu 1967. Bilety od koników można było dostać w cenie średniej miesięcznej pensji!
Koncert grupy The Rolling Stones, Sala Kongresowa, 13.04.1967, fot. Cezary Langda
Szczęściarze, którym udało się zdobyć bilety, mogli usłyszeć na żywo słynne „Satisfaction”. Posłuchajcie i Wy:
Osiedle za Żelazną Bramą jest prawdziwym fenomenem architektonicznym i spełnieniem marzeń jego twórcy – Le Corbusiera. Proponował on wydzielanie w mieście terenu, które zostałoby całkowicie oczyszczone z niepotrzebnych elementów, zostałyby w nim tylko cenne zabytki. Teren ten miałby być zagospodarowany zgodnie z założeniami wysokiej zabudowy oddalonej daleko od siebie, aby ludzie mogli cieszyć się zielenią. Pierwotnie pomysł był z myślą o Paryżu (Plan Voisin z 1925 roku to chyba najbardziej szalony i radykalny urbanistyczny plan!), ale to Warszawa została „oczyszczona” w sposób, który mógł być idealnie dostosowany do pomysłu architekta – oczyszczona przez wojnę, niestety.
Takich budynków (jak na zdjęciu poniżej) jest w tej okolicy 19, tworzą tzw. Osiedle za Żelazną Bramą – jedną z najbardziej znanych warszawskich blokowisk z okresu PRL-u. Mieszka tu około 25 tys. osób, czyli tyle, co w przeciętnym polskim miasteczku, np. w Zakopanem. Ojcem idei takich blokowisk był Le Corbusier, francuski architekt i urbanista, twórca modernizmu. Mawiał, że człowiek musi mieć zapewnione prawo do mieszkania, pracy, wypoczynku i przemieszczenia się z miejsca na miejsce. Chciał tworzyć nowe, lepsze miasta, w których zamiast gęsto upchanych kamienic byłyby wolnostojące bloki otoczone zielenią. Miały być „maszynami do mieszkania”. Budynki to prawdziwe schrony przeciwatomowe – wykonano je z lanego betonu. Jest to specjalna technologia, zwana „systemem Stolica”.
Osiedle było dumą czasów Władysława Gomułki. Jednym z założeń mieszkań według idei Le Corbusiera było obniżenie sufitów, wg specjalnego kanonu – po wyciągnięciu ręki w górę dotyka się sufitu, stąd peerelowska norma wysokości mieszkania – 2,20 m. I wszędzie 2 albo 3 mikroskopijne pokoje. Niektórzy skarżyli się, że są tak małe, że po wejściu można się tylko obrócić na pięcie i wyjść. Ale spełniały najważniejszą z potrzeb – chęć posiadania własnego kąta! Deficyt mieszkań sprawiał, że nawet ten skromny standard był w latach 60. luksusem.
Przechodząc w stronę parku koniecznie zwróćcie uwagę na rzeźbę po lewej stronie – wykonaną również z lanego betonu. Potraficie rozpoznać jej kształt?
Lata 60. to była era oszczędnościowej architektury mieszkaniowej, ale też wielkich i kosztownych inwestycji. Jedno z najbardziej spektakularnych wydarzeń architektonicznych tamtego okresu dotyczyło Pałacu Lubomirskich. W 1970 r. został obrócony o 74 stopnie. Jak to zrobiono? Dowiecie się wszystkiego z audioprzewodnika.
Obracanie Pałacu Lubomirskich, Warszawa-portret miasta, Arkady 1981.
Pałac Lubomirskich, w tle osiedle za Żelazną Bramą.
W lato plac Żelaznej Bramy przed Pałacem Lubomirskich zamienia się w prawdziwy parkiet. We wtorki w godzinach 21-23.30 przy dobrej pogodzie organizowana jest tam milonga na świeżym powietrzu. Wielbiciele tanga, macie ochotę powirować w nastrojowy świetle latarni?
Spacer kończymy przy niewielkim pawilonie, w którym mieści się Bar Kawowy – jeden z niewielu, który ostał się jeszcze w Warszawie. Dziś pija się tu głównie piwo, ale w latach 60-tych mile tu spędzano czas, zajadając się kremem sułtańskim i wuzetkami. Mówi się, że w tym barze pozostał klimat PRL-u. Nie jest to bowiem lokal inspirowany PRL-em, a PRL w czystej postaci. Niewiele się tu nie zmieniło w przeciągu 30 lat. Chcecie zobaczyć, jak wyglądały takie kawiarnie i jak smakowały wuzetki? A może macie ochotę na kawę w szklance? Wejdźcie do środka i koniecznie coś zamówcie.
Bar Kawowy przy Kaśce, fot. Syreni Gród
Neon Baru Kawowego przy Kaśce
Jak Wam się podoba? Bar Kawowy zagrał w klipie Sokoła i Pono Poczekalnia dusz – uwaga, film zawiera niecenzuralne słowa.
Ogórek na trasie W-Z, przystanek przy Starówce
Po drodze wspominamy jeszcze szalone lata 60. w Warszawie:
Sesja fotograficzna na okładkę tygodnika Przyjaźń, 1960, fot. Romuald Broniarek
Bar Gruba Kaśka, fot. Materiały prasowe
Woda z saturatora, 1963, fot. Aleksander Jalosiński
Rynek Starego Miasta, fot. T. Sumiński
Dom Partii, fot. A. Kaczkowski i P. Mystkowski
Aleje Jerozolimskie, fot. Z. Siemaszko
Ulica Świętokrzyska, fot. T. Jastrzębski
Warszawa nocą, lata ’60, fot. Józef Kicman
Aleje Jerozolimskie nocą, lata ’60, fot. Józef Kicman
Kino Atlanctic, fot. Józef Kicman
Kino Polonia, fot. Józef Kicman
Supersam, 1962, fot. Wyburzone.pl
LATA 60. W WARSZAWIE
Tekst: Sylwia Mróz, Ania Czyżewska
Czyta: Jacek Cholewiński
Realizacja nagrania: Piotr Broniatowski
Montaż: Katarzyna Mill
Konsultacja merytoryczna: Róża Rzeplińska
Redakcja: Magda Papuzińska, Katarzyna Mill
_______________________________
Bardzo dziękujemy Stowarzyszeniu Pracownia Etnograficzna za możliwość zamieszczenia fragmentów audioprzewodnika.
Janio
Warto uaktualnić stronę.
Rotunda jest już dawno odbudowana, jest taka jak dawniej (nie czepiajmy sie szczegółów, że jest wyższa od oryginału lub jakaś tam…).
Wpisy pod fotografiami nie oddają klimatu, bo SMYK to znany każdemu warszawiakowi dawny CDT, CDD (Centralny Dom Towarowy ale bardziej znany jako Dom Dziecka) a to że są to Al. Jerozolimskie to wtórna sprawa.
Brakuje zdjęć ze Starówki. Warszawę z lat 60 pamiętam doskonale i jak na rynku Nowego Miasta była pętla autobusu 125 jadącego z Mokotowa z pętli na ul. Łowickiej. Brakuje tez zdjęć lotniska Okęcie traktowane jako swoiste „okno na świat” z pętlą autobusu 114.
Janio- warszawiak z Mokotowa.
Vars_i_Sava
Ten artykuł jest aktualny na dany rok i nie zamierzamy go zmieniać.
VarSavskie pozdrowienia!